sobota, 30 marca 2013

41# ''Mam nadzieję, że już Cię nigdy nie stracę.''



Wyszedł jaki wyszedł. Sama nie wiem czy mi sie podoba,
dlatego prosze o komentarze. 
Męczyłam sie z nim dośc długo. No ale co wyszło to wyszło.
Zapraszam do czytania.

___________________________________________________


Budzę się w środku nocy, nie umiem zasnąć. Mówię sam do siebie. Weź  się w garść Harry Przewracam się na plecy. Krzyżuje ręce za głową. Powoli zamykam oczy  i nagle wraca te straszne, znienawidzone przeze mnie wspomnienie.

Obudziłem się rano, spojrzałem w twoją stronę, spałaś tak słodko. Nie mogłem oderwać od Ciebie wzroku. Objąłem cię bardzo mocno, co spowodowało, że otworzyłaś swoje piękne, duże czekoladowe oczy. Uśmiechnęłaś się do mnie, pokazując szereg białych zębów. Miałaś trzy wyjątkowe uśmiechy. Jeden z nich był zarezerwowany dla twoich przyjaciół. Drugi był tym, którym uśmiechałaś się, gdy przebywałaś z swoją rodziną. Trzeci-ten najlepszy, był poświęcony mojej osobie. Miałem ogromne szczęście, że to właśnie ja mogłem oglądać go co rano.

Gdy tylko o tym myślałem, od razu na mojej twarzy pojawiał się uśmiech, lecz nie na długo. Chciałbym z tego dnia pamiętać, tylko ten moment. Jednak nie było to możliwe.  

Długo nie umieliśmy opuścić, naszego wspólnego łózka. W końcu mnie z niego wyciągnęłaś. Zjedliśmy razem śniadanie. Poszliśmy na górę, ubraliśmy się, wyszliśmy z domu. Nie umieliśmy się rozstać. Dwa razy wracałem się z auta, żeby złożyć na twoich ustach pocałunek. W końcu ty pojechałaś w swoją stronę a ja w swoją. Po 10 minutach jazdy, dotarłem na próbę. Wszyscy byli na miejscu z bardzo dobrymi humorami. Bawiłem się świetnie. Do czasu, gdy zadzwonił telefon.

Powtórnie otwieram oczy. Przecieram twarz ręką. Nie chce, żeby wspomnienie ciągnęło się dalej. Siadam na łóżku. Przeczesuje włosy rękami. Schodzę na dół. Otwieram lodówkę, wyjmuję zimną wodę. Upijam kilka łyków. Wstawiam wodę na herbatę. Odsuwam krzesło, żebym mógł na nim usiąść. Siadam, oczy zamykają się mimo mojej woli.

Odebrałem go. Po drugiej stronie, usłyszałem głos, jakiejś miłej pani. To właśnie od niej dowiedziałem się co się stało. Powiedziała, że miałaś wypadek i leżysz teraz w szpitalu w ciężkim stanie. Nie chciała zdradzać mi więcej szczegółów. Zapytałem się tylko jaki to szpital i natychmiast do niego pojechałem. Na miejscu dowiedziałem się, że leżysz teraz w śpiączce i nie wiadomo jak długo będzie to trwać.
Byłem przy tobie cały czas, nie odstępowałem od twojego łóżka. Pielęgniarki kazały mi, iść do domu, trochę odpocząć, ale ja ich nie słuchałem. Liczyłaś się tylko ty.
Po niespełna 12 dniach obudziłaś się. Cieszyłem się, tak bardzo jak jeszcze nigdy. Lekarze od razu zabrali cię na badania. Wróciłaś po godzinie. Okazało się, że masz zanik pamięci. Nie pamiętałaś wielu rzeczy i…

Po moim policzku spływa pojedyncza łza, wycieram ją szybkim i krótkim ruchem.

…i nie pamiętałaś mnie. Wyprowadziłaś się do swoich rodziców, nie umiałaś mieszkać z obcym dla Ciebie w tamtej chwili mężczyzną, rozumiałem to. Mimo wszystko chciałaś się ze mną spotykać, chciałaś żebym cię odwiedzał, żebym opowiadał ci o naszym związku, robiłem tak jak chciałaś.

Z rozmyślań wyrywa mnie odgłos gotującej się wody. Chwytam czajnik i wlewam wodę do kubka. Biorę gorący napój do prawej ręki i idę do góry. Odkładam herbatę na stolik i kładę się na łóżku. Łzy same napływają do moich oczu, nie mogę ich powstrzymać. Przewracam się na bok, z nadzieją, że to coś pomorze. Po chwili uspokajam się i chyba zasypiam.
Ze snu budzi mnie dźwięk budzika. Idę do łazienki biorę szybki prysznic, ubieram czarną bluzę z kapturem, spodnie i białe trampki. Schodzę na dół. Do ręki chwytam okulary, zakładam kaptur i opuszczam dom.
Stoję przed domem [t.i] dzwonię na dzwonek. Drzwi otwiera jej mama. Przywitałem się, dość nieentuzjastycznie. Po schodach zbiega ona. Uśmiecham się na jej widok. Staje przede mną i wyciąga w moją stronę dłoń. Zaciskiem ręce w pięść, przygryzam dolną wargę. Chcę ją pocałować, ale wiem że nie mogę. Jeszcze  mocniej przygryzam wargę. Wyciągam w jej stronę rękę, uściskam jej dłoń, witając się w ten sposób. Zaprasza mnie do swojego pokoju, siada na swoim łóżku, ja na fotelu. Spogląda na mnie wyczekująco tymi swoim wielkimi czekoladowymi oczami. Zastanawiam się co mam jej dziś powiedzieć. Spuszczam głowę na dół. Przeczesuję włosy ręką i zaczynam. Mówię jej, że myślałem dziś o nas całą noc, że nie potrafiłem zasnąć, że wracały do mnie wspomnienia z tamtego dnia. Słucha mnie uważnie, nie spuszcza ze mnie wzroku, a ja spoglądam w ziemie. Przejeżdżam delikatnie ręka po swoim czole. Otwieram swoje usta i zaczyn znowu mówić. Mówie że płakałem, że płacze każdej nocy. Mówię jej, że tęsknie. Przecieram rękami, moje zmęczone i sine od płaczu oczy. Chce mówić dalej, ale nie potrafię. Przełykam głośno ślinę, chrząkam kilka razy. Podejmuję kolejną próbę wyduszenia z siebie choć słowa. Dalej nie potrafię. Oglądam dokładnie, cały pokój, zatrzymuje wzrok na niej. Patrzy w dal, zastanawia się nad czymś, bardzo dogłębnie. Staram wyczytać z jej oczu o czym myśli. Niestety nie udaje mi się. Pociera rękami o swoje uda. Chce coś powiedzieć. Lekko rozchyla swoje, przepiękne malinowe usta. Wydaje mi się, że wszystko dzieje się w spowolnionym tempie.
Mówi mi, że powinienem odpuścić. Widzi jak ją kocham, ale ona nie czuje tego samego. Mówi, że w jej sercu jest tylko i wyłącznie pustka. Widzi jak się staram, dlatego nie chce, żebym cierpiał. Chce żebym szedł na przód. Żebym się powtórnie zakochał i zapomniał o tym co było, zostawiając przeszłość za sobą. Kręcę przecząco głową. Nie mogę uwierzyć w to co mówi. Przecież nigdy o niej nie zapomnę, nigdy nie pozostawię przeszłości za sobą, nigdy nie pokocham kogoś innego. Zawszę będę kochać ją. Teraz delikatnie pociera prawą ręką lewe ramię. Kontynuuje dalej. Prosi abym jej przyrzekł, że zapomnę o niej. Prosi żebym przyrzekł, że nie zrobię nic głupiego. Podchodzę do niej, stoję dokładnie nad nią. Odgarniam kosmyk jej włosów i mówię, że tego nie zrobię. Prosi jeszcze raz. Głos jej się załamuje. Mówi, żebym zrobił to dla niej. Coś zaczyna kuć mnie w środku. Widzę, że po jej policzku spływa  łza. Ocieram ją. Obiecuję jej, że nie zrobię nic głupiego i że nigdy o niej nie zapomnę. Chowie twarz w rękach. Odwracam się na pięcie, wychodzę z jej pokoju, a następnie z mieszkania. Wracam do siebie.  Rozbieram się. Pól nagi kładę się do łóżka. Próbuje zasnąć. Jednak nic z tego.

*Twoja perspektywa
Słyszę zamykające się drzwi mojego domu. Podnoszę głowę, powoli układając sobie wszystko po kolei. Próbuję sobie coś przypomnieć. Nie potrafię. Dochodzę do wniosku, że mogłabym zostać z Harrym, ale czy ma to jakiś sens. On może mi zaoferować miłość, bezpieczeństwo i wszystko czego sobie zapragnę. A ja? Ja nie zaoferuje mu nic. Gdyby nie ten wypadek to wszystko było by takie proste. Wiem, że go to męczy. Z dnia na dzień był coraz bardziej przemęczony, wychudzony. A jego oczy coraz bardziej popuchnięte i sine. Musiałam mu powiedzieć, żeby o mnie zapomniał. Być może nigdy do końca nie odzyskam pamięci. Słyszę, że ktoś wchodzi do pokoju. To mama, pyta się czy chce porozmawiać. Nie mam ochoty. Mówię jej że wychodzę. Przemierzam ulice Londynu. Poznaje te wszystkie miejsca na nowo. Idę przed siebie. Dokładnie nie wiem gdzie. Zauważam małą, przytulną kawiarenkę po drugiej stronie ulicy. Wchodzę do środka. Wybieram stolik w rogu. Siadam na miękkiej kanapie. Podchodzi kelner, zamawiam herbatę. Siadam po turecku, zamykam oczy. Odgarniam włosy do tyłu. Nie słyszę nic, za wyjątkiem piosenki, wydobywającej się gdzieś z głębi. Piosenka jest prawie nie słyszalna, dlatego wsłuchuję się bardziej. Słyszę ją coraz lepiej. Nagle czuję dreszcze przechodzące po moim ciele, a przed moim oczami, przenikają różne obrazy.

Stoję tyłem. Ktoś podchodzi do Mnie. Odgarnia moje włosy i składa na szyi, króciutkie i delikatne pocałunki. Podoba mi się to. Do tego stopnia, że cichutko pojękuje. Odwracam się przodem, żeby zobaczyć twarz tej osoby. To Harry. Uśmiecha się do mnie, a ja zatracam się w jego spojrzeniu. Bierze mnie na ręce. Wchodzimy do jakiegoś pokoju. Kładzie mnie na łóżku. Patrzy się chwile w moje oczy i znowu uśmiecha. Ściąga ze mnie ubranie. Zostaję w samej bieliźnie. Znowu całuje mnie po szyi. Pocałunkami idzie coraz wyżej. Dochodzi do moich ust. Obrysowuje ich kontur swoim językiem. Całuje mnie. Lekko rozchyla moje wargi, żeby następnie włożyć do moich ust język. Szuka zapięcia od stanika, cały czas mnie całując. Znajduje go i rozpina. Sama pozbywam się moich majtek. Harry przerywa pocałunek. Spogląda na mnie, a następnie dokładnie ogląda moje ciało. W jego oczach widać iskierki. Po chwili zabieram się do ściągania jego ubrania. Gdy jest już całkiem nagi, delikatnie rozchyla moje kolana. Patrzy na mnie kilka sekund i wchodzi we mnie, całą swoją długością.

Otwieram oczy. Mój oddech jest przyśpieszony i bardzo nerwowy. Układam sobie wszystko po kolei w głowie. Zamykam oczy. Chce sobie jeszcze cos przypomnieć. Nie potrafię. Siedzę tak chwile bez ruchu. Nagle otwieram szeroko oczy. Uświadamiam sobie, że to było wspomnienie. Kładę pieniądze na stół i opuszczam kawiarnie. Kieruję się w stronę domu Harrego. Przypomina mi się coraz więcej rzeczy. Nasza pierwsza randka, pierwszy pocałunek. Nasze wspólne wakacje. Wszystko. Pukam do drzwi. Nikt nie otwiera. Pukam jeszcze raz. Po kilkunastu sekundach. Otwiera mi Harry. Moje serce bije coraz mocniej. Na jego twarzy widzę zdziwienie. Chce cos powiedzieć, ale nie daje mu szansy. Zarzucam ręce na jego szyi i zaczynamy się całować.

*Perspektywa Harrego.
Otwieram drzwi. Ku mojemu zaskoczeniu widzę [t.i]. Chcę się spytać co tutaj robi, ale nie daje mi szansy. Zarzuca ręce na mojej szyi i zaczyna mnie całować. Nie opieram się długo. Po chwili, przerywam pocałunek. Widzę łzy w oczach [t.i]. Zaczyna mi wszystko tłumaczyć. Mówi, że nie czuła kompletnie nić, do mometu gdy w kawiarni usłyszała pewna pionenkę. Opowiada mi jakie wposmnie do niej wruciło. Uśmiecham się pod nosem. Pyta o co chodzi. Tłumaczę jej, że przy tej piosence kochaliśmy się pierwszy raz. Uśmiecha się i znów zaczyna mnie całować.

Otwieram oczy. Leżymy razem nadzy w łóżku. Spoglądam na nią, uśmiecha się. Przejeżdżam delikatnie palcem po jej policzku. Całuje ją. Mówię sam do siebie. Mam nadzieję, że już Cię nigdy nie stracę. Ona Uśmiecha się jeszcze szerzej i odpowiada mi z zamkniętymi oczami- Nie stracisz.  


m.

2 komentarze:

  1. To jest chyba najlepszy imagin jaki czytałam *__* boooooski <333

    OdpowiedzUsuń