niedziela, 9 marca 2014

90# Jak Anioł - cz. III

* perspektywa Zayna

Nie wiem co mam teraz zrobić. Strasznie dziwna sytuacja. Myślę nad tym wszystkim i dochodzę do wniosku, że muszę puścić to w niepamięć. Pozbierałem się i skierowałem w stronę w którą odeszła Destiny. Wszedłem do pomieszczenia obok, rozglądałem się za dziewczyną ale jej nie było. Usiadłem obok Irlandczyka.
 - ej, gdzie jest Destiny? - powiedziałem do niego szeptem. Blondyn głową wskazał Liama.  - nie kumam.
- śpi u niego w pokoju idioto. - Niall udawał obużenie. Nie pytałem już o nic. Siedziałem tak bez słowa do czasu gdy dojechaliśmy pod hotel, w którym mieliśmy spędzić następne 5 dni. 

* 3 godziny później

- dojechaliśmy! - krzyknął kierowca. Zaczęliśmy się kierować do wyjścia. 
- Zayn idź obudź Destiny - powiedział Liam.
- dlaczego ja?
- jak widzisz tylko ty zostałeś w busie. - zaczął się śmiać i pospiesznie wyszedł z pojazdu.
- świetnie. - powiedziałem do siebie. Powolnym krokiem kierowałem się w stronę pokoju Liama. Uchyliłem drzwi. Wyglądało na to, że Destiny zasnęła. Podszedłem bliżej do łóżka, usiadłem na rogu i przyglądałem się słodkiej twarzy dziewczyny. 
- Destiny. - mówiłem szeptem i lekko potrząsałem jej ręką. Dziewczyna momentalnie się obudziła. - dojechaliśmy. - otworzyła szerzej oczy. Podciągnęła się na łokciach ku górze i bez słowa patrzyła na mnie dziwnym wzrokiem. Pomyślałem sobie, że teraz warto by wyjaśnić tę sytuację,
- słuchaj, chyba musimy pogadać. - dziewczyna wyskoczyła z łóżka jak oparzona. Zdążyłem tylko usłyszeć
- to nie jest dobra pora - patrzyłem jak dziewczyna opuszcza pokój. Znowu zostałem sam.

* perspektywa Destiny

Poczułam jak ktoś trzęsie moją rękę. Otworzyłam oczy, podciągnęłam się na łokciach i zobaczyłam Zayna. Od razu przypomniała mi się ta niefortunna sytuacja. Nie miałam nawet odwagi się odezwać, po prostu wlepiłam w niego swój wzrok.
- słuchaj, chyba musimy pogadać. - momentalnie wyszłam z łóżka. Chciałam uniknąć tego tematu, ponieważ było mi strasznie głupio. Na odchodne zbyłam go mówiąc
- to nie jest dobra pora. - i wyszłam. Podążałam do swojego busa po rzeczy. 
- no proszę, zjawiła się nasza towarzyszka - powiedział Jon na żarty
- o ile pamiętam jesteś członkiem kapeli a nie boysbandu - wtrącił się Dan, obaj zaczęli się śmiać. Zignorowałam ich. Nie miałam ochoty na pogaduchy.
- co jej jest?
- nie mam pojęcia.
Wzięłam z bagażnika swoje walizki i zmierzałam do recepcji hotelu. Miałam tak dużo rzeczy, że targałam je chyba 20 min do środka budynku. Stanęłam w holu. Postawiłam walizki i usiadłam na jednej z nich aby zaczerpnąć sił. Po paru chwilach wstałam i kierowałam swoje kroki do recepcji.
- dzień dobry, pani imię i nazwisko? - zapytała miła blondynka.
- Destiny Harris - recepcjonistka wyszukała moje dane w bazie rezerwacji, potwierdziła przybycie i wydała mi kartę do pokoju. 
- pokój numer 611 piętro 15. Życzę miłego pobytu. 
- dziękuję. - uśmiechnęłam się do niej - miłego dnia. - wróciłam po bagaże i udałam się do windy. Nacisnęłam guziczek z cyferką 15. Chciałam już być rozpakowana, marzyłam o prysznicu i o relaksie. Gdy tylko wyszłam zobaczyłam pokój 611, znajdował się na przeciwko windy. Przyszłożyłam kartę do czytnika. Otworzyłam drzwi. Zostawiłam torby pod drzwiami i opadłam na fotel. Zaczęłam rozglądać się po pomieszczeniu. Znajdowałam się w salonie, barwy ścian był kremowe z brązowo - pomarańczowymi detalami. Obok znajdowało się pomieszczenie odgrodzone dużymi, brązowymi drzwiami. W salonie znajdowały się jeszcze jedna para drzwi, więc wywnioskowałam, że tam właśnie znajduje się łazienka. Postanowiłam jak najszybciej wziąć prysznic. Wzięłam z walizki ręcznik, bieliznę i żel truskawkowo - miętowy. Wolnym krokiem zmierzałam ku łazience. Zrzuciłam z siebie wszystkie ubrania, spięłam włosy w wysoki kok. Odkręciłam wodę i weszłam do kabiny. Po 20 minutach wyszłam spod prysznica, otarłam swoje ciało i założyłam bieliznę. Oparłam ręce o umywalkę i wpatrywałam się w swoje odbicie w lustrze.
- co ty do niego czujesz? - mówiłam do swojego odbicia. - znacie się zaledwie 4 miesiące a ty już głowę dla niego tracisz ... - karciłam się na głos, pokiwałam głową w prawo i lewo. Nie wiedziałam co mam zrobić. Wyjaśnić z nim to czy unikać go i udawać, że go nie znam? 
Opuściłam łazienkę i skierowałam się do pomieszczenia odgrodzonego drzwiami. Rozsunęłam je na boki i mina od razu mi zżedła.
- co ty tu do cholery robisz? - wrzasnęłam
- mieszkam jak widzisz. - wpatrywał się w moje półnagie ciało z podziwem
- to jakiś absurd! Nie możemy dzielić pokoju! - nie mogłam się uspokoić. Wyszłam z pomieszczenia zamykając z hukiem drzwi.

*perspektywa Zayna

Recepcjonistka wydała mi kartę do pokoju.
- pokój nr. 611 piętro 15
- dziękuję, miłego dnia. - udałem się windom na wskazane piętro. Otwarłem drzwi, zaniosłem bagaże do sypiali. Wyciągnąłem słuchawki i położyłem się na łóżku. Włączyłem głośność na największy stopień. Chciałem choć na chwilę się odprężyć. Mój spokój przerwała Destiny.
- co ty tu do cholery robisz?  zaczęła wrzeszczeć
- mieszkam jak widzisz. - zacząłem wpatrywać się w nią. Była w samej bieliźnie. Jej ciało było idealne. Czyżby przypadło mi spędzić resztę pobytu tutaj?
- to jakiś absurd! Nie możemy razem dzielić pokoju! - odwróciła się na pięcie i trzasnęła drzwiami. Nie zastanawiając się ani chwili zerwałem się z łóżka i ruszyłem za nią. Destiny była w trakcie ubierania spodni.
- musimy pogadać.
- nie mamy o czym. 
- pogadamy i to teraz, siadaj - postawiłem sprawę jasno. Powiedziałem  to stanowczym tonem. Destiny spojrzała na mnie lekko przerażonym wzrokiem. Wrzuciła na siebie jeszcze sweter, wyglądała jak zawsze pięknie. Usiadła obok mnie.
- to co się zdarzyło, a raczej nie zdarzyło nie może popsuć naszej znajomości, jeżeli tak cię to męczy możemy puścić to w niepamięć. - chwile milczała. 
- czuję się z tym strasznie niezręcznie, na prawdę nie wiem co mi odwaliło. - Ściskała swoje palce u rąk. Coś mi podpowiadało, że nie jest do końca ze mną szczera. - lepiej będzie jak o tym zapomnimy. - przytaknnąłem na jej słowa.
- chodź tu. - rozłożyłem ręce aby Destiny mogła się przytulić. - a tak w ogóle gotowa na niespodziankę? - zmieniłem temat aby uniknąć następnych nieprzyjemnych tematów. 
- no tak ... zapomniałam. - powiesz mi o co chodzi, bo Josh nie chciał mi powiedzieć.
- o nie, dowiesz się za godzinę, a za ten czas chodź idziemy coś zjeść. Zaprosiłem ją do pobliskiej restauracji. Starałem się udawać, że wszystko jest po staremu jednak w głębi duszy czułem, że jednak jest coś między nami

* perspektywa Destiny. 

Zdziwiłam się, że Zayn podniósł głos. Choć z drugiej strony cieszyłam się bo ja nie odważyłabym się na tą rozmowę. Zaynn znowu wspomniał o niespodziance. Jestem strasznie ciekawa o co chodzi. Może szykują jakiś 'chrzest', przecież jestem nowa a w filmach robi się takie rzeczy. Mulat zaproponował wspólne zjedzenie posiłku. 

* 55 minut później

- już czas. - Zayn pociągnął mnie za rękę. Szybkim krokiem zmierzaliśmy do jakiegoś miejsca. Po 15 minutach byliśmy na miejscu.
- jesteśmy - powiedział Zayn padniętym głosem.
- przecież to jakiś przystanek autobusowy.
- no właśnie. - chłopak już nie reagował na moje pytania. Z daleka zauważyłam nadjeżdżający autobus. Zatrzymał się obok nas. Drzwi się otwarły a z pojazdu wyskoczyła radosna, brunetka z kręconymi włosami.
- Destiny!
- Nicol! - nie mogłam się opanować. łzy leciały mi strumieniem. Oczywiście były to łzy szczęścia. - jak ty się tu znalazłaś? 
- to pomysł chłopców. Wiedzieli, że strasznie za mną tęsknisz. A tak między nami był to pomysł tylko jednego przystojniaka. - wyszeptała mi do ucha i spoglądnęła na stojącego troszkę dalej Zayna. Odwróciłam głowę w jego stronę. Posłałam mu szeroki uśmiech i ruchem warg powiedziałam 
- dziękuję - ten przytaknął i także się uśmiechnął. Byłam mu ogromnie wdzięczna.



grzywczak.



__________________________________________________
Miałam wczoraj dodać cz. III ale nie miałam
dostępu do komputera : / 
Jest trochę dłuższa od dwóch pierwszych jednak myślę, że da się przeczytać ; p 
Akcja dopiero się rozkręca XD
chcecie kolejną część? :D




środa, 5 marca 2014

89# Jak Anioł - cz. II

*Perspektywa Destiny

Skończyłam swój godowy taniec. Podeszłam do laptopa.
- wiesz? Brakuje mi tych naszych odpałów. - zrobiło mi się smutno, że takich chwil nie mogę przeżyć razem z Nicol. Zauważyłam stojącego Nialla, Zayna i Harrego przed swoim tour busem.
- chcesz kogoś poznać? - uśmiechnęłam się szeroko. Wzięłam laptopa w ręce i zaczęłam zmierzać w stronę chłopców.
- nie wierzę ci. - przyjaciółka wiedziała o kogo mi chodzi ale nie wierzyła i wystawiła mi język.
- cześć chłopcy.
- cześć Destiny. Jak wrażenia po pierwszym koncercie? - zapytał Harry. Spojrzałam na ekran. Nicol miała szeroko otworzone oczy ze zdziwienia.
- czuję  się wspaniale. Nie mogę doczekać się następnego koncertu.  I przy okazji chciałabym abyście poznali moją przyjaciółkę. - odwróciłam laptopa w stronę chłopców. - poznajcie Nicol.
- ymmm. Destiny ale tu nikogo nie ma. - Niall wskazał palcem na urządzenie. Zrobiłam zdziwione oczy. Odwróciłam go z powrotem w moją stronę i zobaczyłam pusty pokój Nicol.
- co za mała menda. - pokiwałam głową z niedowierzania, że ta się gdzieś schowała i zaczęłam się śmiać.
- no cóż więc poznacie ją innym razem - uśmiechnęłam się od każdego po kolei. Gdy spojrzałam na Zayna spostrzegłam, że jeszcze ani razu się nie odezwał. Był strasznie zamyślony.

* perspektywa Zayna

Wlepiłem swój wzrok w Dastiny. Była taka śliczna. Niska dziewczyna, z brązowymi włosami i nieziemsko dużymi oczami i tymi malinowymi ustami. Dla mnie wyglądała jak Anioł. Penetrowałem jej ciało kawałek po kawałeczku. Urajałem sobie w głowie różne rzeczy związane z nią. Na dłuższą metę mógłbym stwierdzić, że jest to dziewczyna dla której mógłbym stracić głowę.
- żyjesz? - odezwała się do mnie tym swoim radosnym głosem. Szybko się otrząsnąłem.
- tak, tak. Zamyśliłem się - podniosłem jeden kącik ust ku górze.
- no dobrze - uśmiechnęła się - skoro Nicol stchórzyła to wracam już do busa bo zaraz odjeżdżamy.
- czekaj ... -- Niall i Harry popatrzyli na mnie zdziwionym wzrokiem. - jedź z nami - chłopcy, już zaczaili o co chodzi, Niall poparł moją decyzję.
- to świetny pomysł - blondyn szturchnął loczka by ten też przytaknął.
- tak, chodź, zapraszamy. - po tych słowach zielonooki odszedł aby poinformować Louisa i Liama.
- jeżeli nie będzie wam przeszkadzać moja obecność to z chęcią z wami pojadę. - zamknęła laptopa i weszła do busa.
- stary czyś ty oszalał? laska w naszym busie? W miejscu gdzie jest więcej testosteronu niż gdziekolwiek indziej?
- weź się nie czepiaj. Mam zamiar ją lepiej poznać. Spokojnie nie będziemy wam przeszkadzać w produkowaniu jeszcze większej ilości testosteronu. - posłałem Niallowi oczko, poklepałem po ramieniu i udałem się do naszego środka transportu. Blondyn przewrócił oczami i podążał za mną.

- gdzie Destiny? - spytałem Louisa.
- poszła w stronę twojego pokoju ... - zdziwiłem się i zacząłem zmierzać w stronę pomieszczenia. Uchyliłem lekko drzwi. Widziałem Dastiny jak ogląda moją kolekcję płyt. Otworzyłem szerzej drzwi. Dziewczyna słysząc, że wszedłem lekko się speszyła.
- nie powinnam wchodzić tu bez pytania.
- nic się nie stało. - uśmiechnąłem się tak aby dziewczyna nie czuła się taka skrępowana. Trzymała w ręku płytę na którą sam pościągałem sobie piosenki.
- jaka jest twoja ulubiona płyta? - spytała nieśmiało
- ta którą trzymasz - spojrzała na nią
- przecież to nie jest ... - przerwałem jej bo wiedziałem co ma zamiar powiedzieć
- wiem, nie jest to płyta żadnego znanego wykonawcy ale ma dla mnie wartość sentymentalną.
- więc, jaka jest twoja ulubiona piosenka z tej płyty? - uśmiechnęła się cwaniacko. Podszedłem do niej, wziąłem jej płytę z rąk i włożyłem do wieży. (PIOSENKA) Z głosików zaczęła wydobywać się muzyka. Destiny usiadła na moim łóżku. Poklepała miejsce obok siebie. Usiadłem obok niej.
- ta piosenka przypomina mi czasy zanim wyjechałam do Irlandii. Zawsze gdy ją słyszę przypomina mi się Nicol. Choć to dopiero 4 miesiące bez niej to czuję się jakbym nie widziała jej wieczność. - dziewczyna posmutniała i spuściła głowę.
- hej, rozchmurz się. - objąłem ją ramieniem, chciałem dodać jej otuchy. Destiny odwróciła głowę w moją stronę, przyglądała się moim ustom. Byłem lekko zdezorientowany. Zaczęła zbliżać swoje usta ku moim. Nasze wargi dzieliły minimetry, kiedy ona przerwała.
- przecież nawet się nie znamy - wstała i wróciła do reszty chłopców.

* perspektywa Destiny

Gdy włączył Mr Medicine zaczęły wracać do mnie wszystkie wspomnienia. W ramach pocieszenia Zayn objął mnie ramieniem. Nie wiem co mi odwaliło ale próbowałam go pocałować. Po czym przerwałam to i wróciłam do Nialla, Harrego, Liama i Lou zostawiając Zayna samego.
- co tam?  - zapytał Liam. Po chwili dopiero zareagowałam na jego pytanie.
- emm.. wszystko okey. - przeczesałam ręka włosy i opadłam na kanapę.
- jak podoba ci się nasz bus? - znowu Liam zadał mi pytanie.
- a gdzie Zayn? - wtrącił się Louis lecz zignorowałam jego pytanie.
- powiem ci, że macie większe luksusy niż my Liamie - zachichotałam
- gdzie jest Zayn? - Lou zauważył, że zignorowałam go więc zapytał znowu
- nie wiem, został u siebie w pokoju. Ile jeszcze pojedziemy? - zmieniłam na siłę temat. Patrzyłam na Louisa i widziałam, że zrezygnował z zadawania dalszych pytań.
- 3 godziny.
- jestem zmęczona.
- jeśli chcesz możesz iść się do mnie przespać.- zaproponował mi Liam. On jak zawsze był bardzo miły. Strasznie go lubiłam.
- dzięki, z chęcią skorzystam z propozycji. - przybiliśmy sobie piątkę.
Położyłam się, muszę przyznać, że to pójście spać było tylko pretekstem aby uniknąć spotkania z Zaynem. Próbowałam zasnąć skoro już leżałam ale ciągle myślałam nad tym co próbowałam zrobić. Bawiłam się telefonem, przewracałam się z boku na bok. Chciałam żeby te trzy godziny już minęły.


grzywczak.



_____________________________
jest druga część! :D
wiem, musiałyście strasznie długo czekać na nią ; (
przepraszam ♥
myślę, że się wam spodoba! :D
KOMENTUJCIE! :P

wtorek, 4 marca 2014

88# Nienawidzę cię cz. IX-ostatnia

Rozejrzałem się dokoła zastanawiając się, co zrobię dalej. Patrzyłem w kierunku odjeżdżającego auta. Zamachałem na jedną z taksówek, jadących w moim kierunku. Kierowca zatrzymał się, wsiadłem do środka i kazałem mu jechać w kierunku żółtego samochodu. Byliśmy tuż za nią, gdy nagle odległość między nami stała się większa. Kierowca zatrzymał się na skrzyżowaniu. Niecierpliwie podskakiwałem na siedzeniu, obawiając się, że zaprzepaszczę szansę porozmawianie z Lizz. Żółtka taksówka, zniknęła z pola mego widzenia, jednak tuż po tym sygnalizacja zmieniała kolor na zielony. Nie wiem jakim cudem, ale po 5 minutach odnaleźliśmy samochód, która właśnie podjeżdżał pod dużą czerwoną kamienicę. jak najszybciej pobiegłem w stronę taksówki. Już miałem chwycić za klamkę, gdy nagle ktoś z drugiej strony zrobił to samo. Z auta wyszła brunetka, którą widziałem z Lizzi. Dziewczyna przyglądała mi się mocno zdziwionym wzrokiem. Zajrzałem do środka, nie było jej. Spojrzałem na dziewczynę, której twarz zrobiła się bardzo miła i przyjazna.
H: Powiedz mi gdzie jest Lizz. Widziałem jak wsiadałyście do tej same taksówki.
Dziewczyna uśmiechnęła się i skierowała w stronę czerwonego budynku. Zrobiła kilka kroków i powiedziała do mnie przez ramię.
A: Idziesz czy nie?
Ruszyłem na dziewczyną Weszliśmy do budynku. A następnie po schodach na drugie piętro do mieszkania numer 4. Brunetka włożyła klucz do zamka i przekręciła go dwa razy w prawo. Zaprosiła mnie do środka. W mieszkania było bardzo przestronnie i przytulnie. Skierowaliśmy się do salonu, połączonego z kuchnią.
A: Może się czegoś napijesz?
H: Właściwie to poproszę wodę.
Usiadłem na kanapie. Dziewczyna udało się do kuchni, wracając po chwili z dwoma szklankami wody, które położyła na małym stoliku znajdującym się między kanapą a fotelem.
H: Dziękuję.
W ramach odpowiedzi dziewczyna posłała mi przyjazny uśmiech.
H: Tak właściwie to się nie znamy. Jestem...
A: Harry tak wiem. A ja jestem Anabel.
H: Wiesz? Zmarszczyłem brwi.
A: Lizz trochę się o Tobie naopowiadała...
Anabel zrobiła lekko zniesmaczoną minę.
H: To nie tak. Ja wszystko wyjaśnię.
A: Najpierw wyjaśnisz wszystko Lizz, potem możesz to wytłumaczyć mnie.
Dziewczyna wstała z miejsc i skierowała się do małej czerwonej komody. Wyciągnęła z niej kartkę papieru i długopis.
A: Tutaj masz jej adres, jedz tam jak najszybciej.
Dziewczyna mówiła to, kreśląc na kartce nazwę ulicy.
H: I tak po prostu dajesz mi jej adres?
Anabel podała mi kartkę papieru.
A: Tak.
Dziewczyna wzruszyła ramionami.
H: Ale dlaczego?
Po raz kolejny Anabel pokazała, żad swoich białych zębów.
A: Coś w Tobie jest Harry.
Uśmiechnąłem się i kiwnąłem dziewczynie na odchodne.
Zbiegłem schodami w dół. Przed kamienica nadal stała moja taksówka. No tak w końcu jeszcze nie zapłaciłem kierowcy. Wszedłem do środka i podałem mu kartkę papieru. Samochód ruszył. Zdenerwowany pocierałem spoconym dłońmi o spodnie. Zastanawiałem się jak mam to wszystko wytłumaczyć. Niestety nie miałem na to zbyt wiele czasu, ponieważ zajechaliśmy pod podany adres. Zapłaciłem kierowcy i wybiegłem z taksówki jak oszalały.

*perspektywa Lizz
Krzątałam się po domu, próbując zając czymś moje myśli. Nic nie pomagało, dlatego udałam się do kuchni, aby zaparzyć sobie szklankę gorącej herbaty. Wzięłam ciepły kubek w dłonie i usiadłam na kanapie. Oparłam głowę o oparcie i zasnęłam. Po 10 minutach usłyszałam głośne pukanie do drzwi. Wstałam z kanapy, przetarłam ręką twarz i udałam się do drzwi, aby je otworzyć.
Zobaczyłam Harrego, który szybkim krokiem wszedł do mieszkania.
L: Haa... rry?
Zdziwiona patrzałam na chłopaka, która pojawił się tutaj nie wiadomo skąd.
L: Co ty tutaj robisz?
Ledwo wydusiłam z siebie te dwa zdania. Chłopak podszedł do mnie i złapał w tali.
H: Teraz pozwól mi mówić.
Nadal patrzyłam na niego zdziwionym wzrokiem, ale kiwnęłam głową, dając mu znak, że może mówić. Harry zrobił trzy kroki do tyłu, wziął dwa głębokie wdechy i zaczął mówić.
H: Lizz wiem co o mnie myślisz, ale to nie było tak... Właściwie to na początku naprawdę chodziło mi tylko o jedno. Myślałem, że zrobię to co będę chciał i wrócę do domu, ale sprawy się trochę skomplikowały. Na początku wydałaś mi się inna niż wszystkie dziewczyny. Byłaś taka uparta a jednocześnie słodka. Wiedziałem, że będziesz nie lada wyzwaniem...
L: Harry ja chyba nie chce...
H: Cicho pozwól mi dokończyć. Racja spotykałem się z Tobą, żeby Cie zaliczyć, ale potem... potem nie potrafiłem przestać o Tobie myśleć. Każde twoje spojrzenie, każdy uśmiech... a potem nasz pocałunek. Lizz nawet nie wyobrażasz sobie co wtedy czułem! To było coś nowego, coś na tyle magicznego, że pragnął poczuć to znowu i miałem nadzieje, że tak będzie. No ale musiałaś usłyszeć tamtą rozmowę... tylko że usłyszałaś jedynie fragment... Rozmawiałem z moim przyjacielem- Louisem. Wypytywał się mnie jak sytuacją między nami. Mówiłem mu, że sprawy się potoczą inaczej, ponieważ poczułem coś do Ciebie... no właśnie coś. Kiedy odjechałaś, bardzo dużo o Tobie myślałem. Chciałem Cie zobaczyć, przytulić, pocałować. Do pewnego momenty, sam nie wiedziałem, dlaczego tak bardzo pragnę być przy tobie, ale teraz już wiem Lizz...
Czułam jak łzy napływają do moich oczu. Popatrzałam na Harrego, który zbliżał się w moim kierunku. Złapał moje ręce i spojrzał głęboko w oczy.
H: ...Zakochałem się w Tobie.
Również wpatrywałam się w zielone oczy chłopaka, który nie był w stanie zakończyć swojego monologu.
H: Nie wiem czy cokolwiek, rozumiesz z tego co powiedziałem , ale odpowiem na każde twoje pytanie...
Złapałam mocniej ręce chłopaka.
L: Już na nic, nie musisz mi odpowiadać.
Wspięłam się na palce i zbliżyłam się do jego malinowych ust. Harry wziął moją twarz w swoje ręce i pocałował.
Spojrzałam na chłopaka. W jego oczach również widziałam łzy. Łzy które były symbolem szczęścia.
H: Obiecaj mi, że już nigdy mi nie uciekniesz.
L: Obiecaj, że już nigdy nie pozwolisz mi uciec.
Harry objął mnie moc i wyszeptał do ucha.
H: Obiecuje.


Tak! to już koniec!
i co podoba się takie zakończenie? 
Uważam, że całkiem, całkiem mi to wyszło ; D
I dziękuje wam za te wszystkie wspaniałe komentarze,
jesteście kochane : * <3
m.