sobota, 23 lutego 2013

22# +18 '' Miło mi jestem...''


Wyszłam na spacer, pogoda była nie za ciekawa, zapowiadały się opady, ale za bardzo tym się nie przejęłam. Szłam dość długo, aż doszłam do parku. Usiadłam na ławce. Zamyśliłam się tak bardzo, że nawet nie zauważyłam, kiedy przysiadł się do mnie, bardzo przystojny chłopka. Odwróciłam się w jego stronę, a on posłał w moją stronę uroczy uśmiech. Zaczęliśmy rozmawiać. Chłopak był bardzo sympatyczny. Rozmawiałam z nim tak jak z najlepszym przyjacielem, co było bardzo dziwne, bo zazwyczaj przy nowo poznanych ludziach nie mówiłam za dużo. Nie spodziewanie zaczął padać deszcz. Schroniliśmy się pod jakimś zadaszeniem, ale deszcz nie przestawał lać. Zaproponował, żebyśmy poszli do jego mieszkania, które było po drugiej stronie ulicy. Zgodziłam się w końcu stąd do mojego domu było jakieś 20 minut drogi . Zaczęliśmy biec w stronę jego domu, znaleźliśmy się na miejscu w zaledwie trzy minuty. Zaprosił mnie do środka. Zaproponował mi, że da mi jakąś koszulką abym mogła się przebrać, zgodziłam się, Poszłam do łazienki, ściągnęłam swoje mokre ubrania i włożyłam jego koszulkę, która pachniała fantastycznie. Wychodząc z łazienki, zobaczyłam go w samych bokserkach, przebierał się. Zauważył że go podglądam, uśmiechał się cwaniacko, a ja o dziwo się nie speszyłam, wręcz przeciwnie, podeszłam do niego i zaczęliśmy się całować. Nasz pocałunek był coraz bardziej namiętny. Podeszliśmy do łóżka, popchnęłam go lekko, aby opadł na nie, usiadłam na niego okrakiem, znowu zaczęłam go całować, jednocześnie ściągając mu bokserki. Chciałam zejść niżej i zadbać o jego przyjaciela, ale on mi nie pozwolił. Zrobił szybki ruch i teraz to ja byłam na dole. Wyszeptał mi do ucha, że to on się mną zajmie. Nie sprzeciwiałam się. Ściągną ze mnie koszulkę i zaczął całować dokładnie każdy centymetr mojego ciało. Po nie długiej chwili zszedł niżej, zaczął dotykać palcami mojej kobiecości, po cichutku jęczałam z przyjemności. Chciałam żeby wszedł już we mnie. Spojrzałam na niego, zrozumiał, czego chce. Wszedł szybko, ale delikatnie. Było tak przyjemnie że, krzyczałam z rozkoszy. Seks nie był szybki i dziki, wręcz przeciwnie. Robił to w taki sposób, że momentami nie wiedziałam gdzie jestem. Zaczęłam wbijać paznokcie w jego plecy, czułam że zaraz eksploduje. Jeszcze kilka pchnięć i finał. Opadliśmy na łóżko. Przytulił mnie, na jego twarzy pojawił się ogromny uśmiech, podobnie jak na mojej. Nie żałowałam, że zrobiłam to z nowo poznanym kolesiem, było mi tak dobrze, że z chęcią, bym to powtórzyła. Z tą myślą zasnęłam. Rano obudził mnie jego głos.
- Dzień dobry. Pocałował mnie w policzek
- Dzień dobry. Uśmiech z mojej twarzy nadal nie zniknął, nie miałam żadnych wyrzutów sumienia. Czułam się świetnie. Przygotował dla mnie śniadanie, zjedliśmy je razem w łóżku.
- Jak to możliwe. Powiedział po chwili.
- Ale co?
- Nie mam pojęcie jak się nazywasz.
- Nie przedstawiliśmy się sobie. Stwierdził, zaczęliśmy się głośno śmiać, gdy się uspokoiłam przedstawiłam się.
- A więc jestem [t.i].
- Miło mi, ja jestem Zayne. 




_____________________________________

specialnie ujawniłam na końcu, kto jest bohaterm imagina,
dlatego że chciałam wam dać szansę, abyście mogły wyobrazić sobie to z kim kolwiek chcecie.
Mam nadzięję, że sie podobało. Jeżeli tak to prosze o komentarze.


m.

21# Zostań, proszę. - z Zaynem


*Mam ochotę oderwać się od świata sławy, wrzeszczących fanek, od ciągłego stresu. To wszystko zaczyna mnie powoli przerastać. Następny koncert. Codziennie to samo koncert, fanki, podpisywanie płyt, spanie i tak już od roku. Może świat szołbiznesu nie jest dla mnie?
Nie wiem czemu, ale ten koncert był jakiś wyjątkowy. Czułem jakbym tutaj, w tym miejscu, miał znaleźć miłość swojego życia. A może to znowu moje urojenia? Sam już nie wiem. Przed zaczęciem śpiewania ‘Little Things’ zaprosiliśmy na scenę 5 fanek z widowni. To wrażenie zaczęło się nasilać, ona jest ze mną tutaj na scenie, lecz to nie jestem ta dziewczyna, która stoi obok mnie. – pomyślałem. Porozglądałem się po dziewczynach chłopów. Jest to ona.

*Nie wierzę w to. Stoję na scenie z One Direction. Stoję przy Harrym. Nie mogło być lepiej. Ale czuję jakby ktoś zaczął mnie obserwować. Rozglądam się, to Zayn. Jakoś dziwnie się na mnie patrzy. Posłałam mu tylko uśmiech.

*Uśmiechnęła się do mnie. Teraz wiem, że to ona. Zaczęliśmy śpiewać piosenkę. Przed moją zwrotką podszedłem do Hazzy i powiedziałem  żeby teraz poszedł do ‘mojej dziewczyny’.

*Co on robi? Zayn podszedł do Harrego i … zamienili się. Serce zaczęło mi bić mocnej. Przecież zaraz jest jego zwrotka, o co tu chodzi?

*Zacząłem śpiewać, Chwyciłem ją za dłoń i patrzyłem prosto w jej zielone oczy. Pod koniec wyszeptałem jej tylko ‘Dziękuję’.

*Patrzył się prosto w moje oczy. Pierwszy raz się nie speszyłam i nie unikałam czyjegoś wzroku. Jest w nim coś magicznego. Do ucha wyszeptał mi ‘Dziękuję’, o co mogło chodzić?

*Po koncercie udałem się szybko za kulisy z nadzieją, że przynajmniej poznam jej imię. Szukam, szukam ale jej nie było. Wróciłem zasmucony do swojej szatni.

*Muszę go poszukać. Coś mnie do niego ciągnie. Idę poszukać jego szatni, może już tam będzie. Jest. Znalazłam. ‘Zayn Malik’ było napisane na drzwiach. Zapukałam.

*Usłyszałem pukanie.
- Proszę. – powiedziałem od niechcenia.
- Cześć. Mogę wejść? – Odwróciłem się i ujrzałem ją. Na mojej twarzy od razu zagościł uśmiech.
- Tak, jasne. Proszę. Co cię do mnie sprowadza?
- Nie mogę pozbyć się tej myśli z głowy .. Dlaczego tak na mnie patrzyłeś? Dlaczego zamieniłeś się z Harrym? I co znaczyło to ‘dziękuję’? Nie wiem czemu ale nie daje mi to spokoju.
- Może to dziwnie zabrzmi ale czuję, że jesteś wyjątkowa, że w jakimś stopniu odmienisz moje życie, w którym nie dzieję się nic ciekawego. Powiedz mi., jak masz na imię?
- [T.I]
- Nie jesteś stąd, prawda?
- Mieszkam  tu od urodzenia, ale mama jest zza granicy.
- Piękne masz imię, naprawdę.
Myślę sobie, że jej imię pasuje do mojego nazwiska [T.I] Malik cudownie. Z rozmyślań wyrwał mnie jej  głos.
- Masz teraz czas?
- Teraz? Mam jeszcze z dwie godziny wolnego.
- To może wybierzesz się ze mną na spacer?
- Z miłą chęcią.

*Cieszę się, że się zgodził. Widzę, że jest mu ciężko, podejrzewam też, że nie daje sobie z tym wszystkim rady. Zaprowadzę go do mojego miejsca gdzie zawsze się uspokajam i gdzie mogę wszystko na spokojnie przemyśleć. Mam nadzieję, że i on się tam dobrze poczuje.

*Nie wiem gdzie idziemy. Powiedziała tylko, ze zaprowadzi mnie w magiczne miejsce.
- Jesteśmy. – oznajmiła.
Ujrzałem jedno wielkie rozłożyste drzewo na wzgórzu, a z niego widok na cały Londyn.
- Tutaj zawsze przychodzę gdy jest mi smutno. Może teraz zostawię cię samego abyś mógł wszystko sobie przemyśleć?
-Nie, nie chce żebyś odchodziła. Zostań, proszę. – Stanęła obok mnie i splotła nasze dłonie. Znałem ją zaledwie parę minut ale czuję, że to ta jedyna na całe życie.
Opowiedziałem jej o wszystkim. Nawet o tym, że rozważałem opcję aby odejść z One Direction. Stanowczo zaczęła mnie przekonywać, że nie powinienem nawet o tym myśleć.

*Jak on może chcieć odejść z One Direction?. Zaraz wybiję mu tę myśl z głowy.

*Nie mam już  na nic ochoty. Chciałbym przynajmniej jeden dzień spędzić bez paparazzi. Chciałbym znów być zwykłym chłopakiem.

*Mogę ci obiecać, że do końca dnia nie zobaczysz ani jednego paparazzi i obiecuję, że będziesz się dobrze bawił. Zgadasz się? Zayn uśmiechnął się i pokiwał głową na tak.
- Wiec zbieraj się jedziemy do mnie.
Po paru minutach.
- Wchodź. Zapraszam do środka.

*Świetnie spędziłem czas z [T.I]. Tak jak obiecała bawiłem się świetnie. Nie zobaczyłem ani jednego natrętnego gościa z aparatem.
Z biegiem czasu coraz więcej łączyło mnie z [T.I]. Zaczynałem się w niej zakochiwać ale jak na razie za wcześnie aby zapytać się jej czy chce ze mną być.

*4 miesiące później.
Jesteśmy razem. Ona całkowicie odmieniła moje życie. Potrafię pogodzić życie zawodowe z prywatnym. To dzięki niej zyskałem siłę aby dalej normalnie funkcjonować. Kocham ją. Chciałbym z nią spędzić resztę życia. 


Grzywczak.
____________________
Podoba się? 
KOMENTUJCIE ♥

piątek, 22 lutego 2013

20# Adios amigos. cz. III - z Louisem


3 listopad
Muszę się wyszykować przed randką. Normalnie mam motylki w brzuchu. Lou ma być po mnie o 18. O kurczę jest już 17:30 a ja dalej nie wiem co mam na siebie włożyć. Nie mam się w co ubrać! Dobra mam. Ubiorę się w to.
Mama: [T.I]! Twój kolega już jest.
L: Zatkało mnie. Ślicznie wyglądasz.
T: Dziękuję. – przywitałam go całusem w policzek. Gdzie idziemy?
L: Masz ochotę na kino?
T: Jasne tylko nie horror.
L: Serio? Nie lubisz horrorów, a kupiłem bilety … - przerwałam mu.
T: Lubię. Tylko jak będę wrzeszczeć na cała salę kinową z przerażenia to z góry przepraszam.
L: Hahaha .. nie ma sprawy.
Na filmie bałam się jak cholera. Połowę filmu miałam zamknięte oczy i nawet nie wiedziałam, że chwyciłam Lou za rękę.

7 maj
Za niedługo koniec roku szkolnego. Obijam się już na maska. Z Louisem układa nam się dobrze ale nie, nie jesteśmy jeszcze para. Nie spieszy nam się. Chcemy się lepiej poznać. Natomiast [T.I.P] i Zaynowi powodzi się bardzo dobrze. Są już razem od, niech no policzę, od 5 miesięcy. Kocham ich, naprawdę. Widać, że są szczęśliwi.

18 czerwiec
Moje urodziny. Wreszcie. Lou zaprosił mnie na spacer. Nie ubieram się jakoś specjalnie (to) to tylko Lou. Dziwnie to brzmi po tylu miesiącach. Na początku roku, we wrześniu, stroiłam się dla niego żeby mnie zauważył. Teraz to co innego. Wiem, że on kocha mnie za to kim jestem a nie za to jak wyglądam. Tak użyłam słowa KOCHA. Lou zaraz będzie. Wyjdę, już przed dom. O idzie.
L: To co idziemy.
T: Idziemy. – Chwycił mnie za rękę. Często tak chodzimy, właściwie codziennie. Doszliśmy do parku.
L: Myślisz, że to odpowiedni czas?
T: Jeżeli myślę o tym samym co ty, to tak.
L: Zostaniesz moja dziewczyną?
T: A muszę dawać odpowiedź? :D – On wiedział, że i tak się zgadzam. Przybliżyłam się do niego i zaczęliśmy się całować. Spędziliśmy dzisiejszą noc u mnie. Do niczego między nami nie doszło. Nie chcę się z tym spieszyć.

28 czerwiec
Upragniony dzień. Zakończenie roku szkolnego. Chciałam tylko aby dali mi świadectwo i  adios amigos.  Prawie zapomniałam. Na zakończenie roku Zayn szykuje imprezkę u niego. Dobra ale teraz rozdanie świadectw no niech mnie już wyczyta.
Nauczycielka: [Imię i Nazwisko] – Boże w końcu.
[T.I.P]: i co masz pasek?
T: Hahaha dobre sobie. Chyba ma tyłku.
Koniec wreszcie. Teraz tylko do domu i party hard. [T.I.P] przychodzi do mnie aby się wyszykować. Ona była ubrana w to a ja w to.
T: Gotowa?
Impreza? Całkiem dobra. Widzę, że [T.I.P] wlała już w siebie dużo i powoli zaczyna szaleć. A co do mnie to ja nie piję. Osobiście twierdzę, że alkohol nie jest mi potrzebny aby dobrze się bawić. O nie, nie, nie. Halo! [T.I.P] idzie z Zaynem do bzykalni – jego pokoju.
T: Na pewno wiesz co robisz?
[T.I.P]: Tak wiem, nie martw się. Chcę tego. – Jeżeli tak to nie będę jej zatrzymywać.
L: Jak się bawisz?
T: Świetnie. Nie gadaj tylko choć tańczyć.  – Tak się wkręciłam, że zaczęłam niekontrolowanie całować Lou. Wylądowaliśmy w łóżku. Czy ja na pewno tego chcę? Myślę, że jestem już na to przygotowana.
L: Chcesz tego? Nie chcę cię do niczego zmuszać.
T: Chcę ..
Aaa, ja pierniczę ale boli. Łezka spłynęła mi po policzku. Po jakimś czasie było już lepiej i zaczęło mi to sprawiać przyjemność. Koniec. Opadliśmy na łóżko i stwierdziłam, ze było warto bo to jest ten mężczyzna z którym chciałam przeżyć swój pierwszy raz.

*Rok później
Jestem z Lou szczęśliwa, naprawdę szczęśliwa.  Kocham go z całego serca on mnie też. Wspieramy się we wszystkim. Patrząc przez pryzmat czasu można powiedzieć, że to wszystko zaczęło się w szkole. Mówicie, że szkoła jest daremna, głupia itd. A może wy też znajdziecie w niej miłość swojego życia? 


Grzywczak.
___________________
No i jest. Ostatnia część ; )
I jak się podoba ? : D 
PROSZĘ O KOMENTARZE ! ♥

czwartek, 21 lutego 2013

19# Adios amigos. cz II - z Louisem



27 październik (piątek)
Stałam pod klasą i dalej byłam trochę przybita. Widziałam, że w moją stronę idzie Lou i Zayn.
L: Cześć [T.I]! To jedziecie jutro  z nami do tego klubu?
T: Wiesz co? Nie wiem. Nie rozmawiałam jeszcze z [T.I.P].
L: O patrz idzie [T.I.P]! Poczekajcie ja się jej zapytam.
Z: Tak w ogóle to Zayn jestem.
T: Tak wiem. Louis mi o tobie wspominał. [T.I]. – mówiłam to tak jakby on, właściwie oni nigdy nic dla mnie nie znaczyli.
L: Zgodziła się.
T: Tak to świetnie. – udawałam zadowolenie. O której i gdzie się spotykamy? – pytałam o rzeczy które nie miały dla mnie najmniejszego znaczenia.
Chłopcy poszli a [T.I.P] zaczęła się od razu dopytywać co się ze mną dzieje. Nie miałam ochoty na rozmowę. Spuściłam głowę i zajęłam miejsce w klasie. Powiedziałam przyjaciółce żeby wpadła dzisiaj do mnie o 19.

*wieczorem
Nie mam zielonego pojęcia jak jej przedstawić tą całą sytuację. Dzwonek. Pewnie przyszła. Otworzyłam drzwi. Zapytałam się jej czy chce kawę, herbatę czy sok. Usiadłyśmy w kuchni. Zawsze jak ja  czy ona przychodzimy do siebie to przeważnie siedzimy w kuchni. W sumie nie wiem czemu, taki nawyk.
[T.I.P]: Powiesz mi w końcu o co chodzi? Przez ostatnie dni jesteś jakaś nieobecna. Nie rozmawiamy. Co się stało? I dlaczego nie powiedziałaś mi o tym, że gadałaś z Lou, Boże gadałaś z nim magia, czemu nie powiedziałaś, ze nas zaprosili do klubu?
T: Dobra, dobra. Po kolei. To było tak, że […] opowiedziałam jej tą całą historię, która miała miejsce w ciastkarni.
T: Dlatego się nie odzywałam bo myślałam nad tym wszystkim i po tym jak Lou zapytał się o ciebie uświadomiłam sobie, że on woli ciebie ode mnie. Nie żebym miała do ciebie jakieś ‘ale’ po prostu trochę mi smutno. Wiesz jak to jest ze mną …
Z [T.I.P] mogę porozmawiać na wszystkie tematy i ona zawsze mnie zrozumie. Wszystko sobie wyjaśniłyśmy i doszłam do wniosku, że jeżeli Louis woli [T.I.P] to nie będę miała nic przeciwko. Postaram
się to zaakceptować. 


28 październik (sobota)
Więc to dzisiaj. Doczekałyśmy się dnia kiedy to miałyśmy gdzieś iść tylko we czwórkę: Ja, [T.I.P], Zayn i Louis. Jednocześnie się strasznie cieszyłam ale też trochę bałam się jak zareaguje na to, że na moich oczach Lou będzie zarywał do [T.I.P]. No ale cóż. Pora wychodzić. [T.I.P] wyglądała cudownie. Te ubrania. Ja przy niej wyglądałam jak bezdomna. Dojechałyśmy we wskazany adres. Jak zawsze kłóciłyśmy się, która z nas ma wejść pierwsza. Tak wiem, jesteśmy dziwne. Ale zawsze się boimy i wmawiamy sobie niestworzone rzeczy.
[T.I.P]: No to kamień, papier, nożyce.
T: Wiedziałam, że to powiesz. I tak wiesz, że zawsze przegrywam i dlatego chcesz w to grać. Ona się tylko zaczęła śmiać. No i tak jak mówiłam, przegrałam. Dobra wchodzę. Weszłam za pierwszym razem, cud. Szukałyśmy ich wzrokiem. Są! Zajęli stolik pod sceną. Dołączyłyśmy do nich. Przywitałyśmy się i poszłam kupić coś do picia. Louis zaproponował, że pójdzie ze mną. Zdziwiłam się trochę.
L: Zostawmy nasze gołąbeczki same.
T: Co? O czym ty gadasz?
L: O Zayne i [T.I.P]. Ona mu się strasznie podoba. Ciągle tylko o niej gada i gada. Lou mówił coś tam dalej ale już go nie słuchałam. Byłam taka szczęśliwa normalnie nie da się tego opisać.
L: Słuchasz mnie?
T: Tak, tak mów dalej.
L: … no i właśnie dlatego zapytałem się ciebie czy weźmiesz ja ze sobą. Zayn nie miał odwagi się jej zapytać czy ma ochotę jechać.
Wróciliśmy do stolika. Te występy były naprawdę całkiem niezłe. Zawirowało mi coś w kieszeni. Dostałam esa ‘ Pięknie dzisiaj wyglądasz xxx .’ Popatrzyłam się na Zayna i na przyjaciółkę, żaden z nich nie mógł mi tego napisać.  Byli w siebie wpatrzeni jak w obrazki. Lou! Przyszło mi do głowy. Nie było go przy stoliku, nawet nie widziałam kiedy wyszedł. Kurde, następny es: ‘ Czekam przy barze : ) ’. I co ja teraz mam zrobić? Iść czy nie. Zostanę to będę jak piąte koło u wozu dla gołąbeczków. Ale jak pójdę to Bóg sam wie czy się przy nim nie wydurnię. A co tam, raz się żyje. Idę. Usiadłam obok niego.
L: Czego się napijesz?
T: Soku pomarańczowego. – ale się stresuje, aż ręce zaczynają mi się pocić. Patrzyłam w niego niebieskie oczy. Były cudowne.
Barman: Proszę sok.
T: Dzięki.
L: W końcu możemy na spokojnie porozmawiać. Jakoś wcześniej nie mieliśmy do tego okazji.
T: No nie było. O ile dobrze sięgam pamięcią znamy się dopiero 4 dni. Zaczęliśmy się oboje śmiać.
L: I stwierdzam, że to za mało. – nie wiedziałam o co mu chodzi. Od początku roku szkolnego wpadłaś mi w oko. Zawsze chciałem do ciebie jakoś zagadać ale szczerze mówiąc bałem się.
T: Ty Louis Tomlinson ‘postrach’ całej szkoły bałeś się zagadać do mnie zwykłej dziewczyny? Interesujące kontynuuj dalej. – uśmiechnęłam się uroczo.
L: No tak, bałem się. – zaczął się śmiać. Ale tak jak myślałem masz świetny charakter i do tego jesteś śliczna. Patrzył się prosto w moje oczy w których na pewno wyczytał radość.
L: Może głupio to zabrzmi ale podobam ci się? Tego pytania właśnie się obawiałam. Co ja mu mam odpowiedzieć? Tak. Jestem twoja psychowielbicielką? Boże jak to brzmi.
T: Tak na serio to na początku nie zwróciłeś mojej uwagi. W ogóle jesteś przeciwieństwem mojego ideału faceta. – widzę, że Lou smutnieje. Czekaj, nie smuć się. Dopiero się rozkręcam. – posłałam ciepły uśmiech. Ale w jakiś sposób z dnia na dzień coraz bardziej mi się podobałeś no i tak zostało do dziś. – widziałam, że Lou to wyznanie sprawiło radość.
L: Co powiesz na randkę? Może za tydzień?
T: Z miłą chęcią.
Leże teraz w łóżku i dziękuję Bogu, że mam takie szczęście w życiu.


Grzywczak.
_____________________
No i jest druga część ; D
Trochę długa ale da się przeczytać nie? : p
KOMENTOWAĆ ! ♥

18# Adios amigos. cz. I - z Louisem


23 październik (poniedziałek)
Wszystko zaczęło się gdy zaczęłam nową szkołę, liceum. Brak czasu, więcej nauki, wracanie ze szkoły pod wieczór i on. Wysoki, dobrze zbudowany, o niebieskich jak niebo oczach, brunet. Nazywa się Louis Tomlinson. Ma 18 lat i chodzi do trzeciej klasy. Podobno powtarzał klasę, bo brał udział w licznych przekrętach na terenie szkoły. Nie wiem dlaczego mnie tak pociąga. Zawsze podobali mi się ułożeni, mili, nierozrabiający chłopcy. On to w ogóle przeciwieństwo mojego ideału.

24 październik (wtorek)
Znowu pobudka o 6:00. Nienawidzę tego. Pociesza mnie jedynie myśl, że dzisiaj znowu go zobaczę. W autobusie jak zawsze ścisk, że można się poczuć jak śledź w puszcze.
Pierwsza lekcja – chemia. Boże ta baba tak przynudza w dodatku wygląda jakby przed chwilą wyszła z kopalni. Oczy pomalowane toną czarnego cienia, jak można się tak malować.
Na każdej lekcji siedzę z [T.I.P], to moja przyjaciółka od najmłodszych lat. Ona to ma tak samo zrytą banię jak ja. Kocham ją. [T.I.P] podoba się kolega Louisa, Zayn. Wysoki brunet o czekoladowych oczach. Ja rozpływam się na myśl o tych oczach ale [T.I.P] to ma zgon jak o nich myśli.
DZWONEK, w końcu! Lou i Zayn maja swoją ‘miejscówkę’ między drugim a trzecim piętrem. Chemię miałyśmy na 3 piętrze, więc może ich miniemy. Aż serce mocniej mi bije. [T.I.P] ich zauważyła. Dobra czas aby poprawić włosy. Widzę go i od razu dzień stał się lepszy. O mamo, Lou popatrzył się na mnie i się uśmiechnął. Boże serce wali mi jak szalone.
T: Widziałaś, widziałaś? Uśmiechnął się do mnie. [T.I.P] Zaczęła się ze mnie śmiać. No ale co? Tak to już jest jak masz bzika na punkcie jakiegoś chłopaka, prawda?
Ostatnia lekcja i znowu na autobus trzeba biegnąć. Ze szkoły wracamy z jakieś 20 min, więc jest czas aby poplotkować i w ogóle. Na szczęście jutro mamy na 12:00. 

25 październik (środa)
W końcu się wyspałam. Idę już na przystanek. Dzisiaj praktyki. W autobusie dołączyła do mnie [T.I.P]. Przed nami na pierwszą zmianę mają oni. Już się cieszę. Od jakiegoś czasu zauważyłyśmy, że troszkę się przed nami popisują i próbują zwrócić naszą uwagę. Ale to tylko nasze wymysły. Przydzielono mnie do nakrywania stołów. Zawsze lou to robił i dzisiaj też tam był. Miałam pomóc mu dokończyć przystrajanie stołów. Stoję obok niego i czuję jego perfum. Taki intensywny, że zwala z nóg.
Lou: I jak ci się podoba w nowej szkole?
Jezus Maria, odezwał się od mnie. Dobra cicho, co mu odpowiedzieć?
T: Jest spoko. – Co za kretynka ze mnie. Pomyślał pewnie, że jestem idiotką bo zrobiłam się czerwona jak burak. Co to za odpowiedz ‘Jest spoko.’ – wstyd.
Zostało mu jeszcze 30 min do zakończenia praktyk.
L: Jak już mamy razem pracować to może się przedstawię. Louis jestem.
T: W sumie masz rację. Miło mi cię poznać. [T.I]. – Trochę się już uspokoiłam, ale serce miało mi wyskoczyć z piersi.
L: Lubisz fristajl?
T: Nigdy nie słuchałam ale słyszałam, że w dobrym wykonaniu może być całkiem niezły.
L: Masz rację – uśmiechnął się. Miałabyś ochotę pojechać ze mną i z Zaynem do klubu.
T: Klubu? Jakiego?
L: Przychodzą tam ludzie, którzy lubią rap itd..  Weźmiesz ze sobą jeszcze twoją przyjaciółkę?
Aha, Już wiem o co chodzi. Świetnie. Jemu podoba się [T.I.P] i dlatego do mnie zagadał. Jaka ja jestem głupia.
T: Tak, nie ma sprawy. – uśmiechnęłam się lekko i wyszłam. Byłam przybita do końca dnia.

26 październik (czwartek)
Znowu szkoła bla, bla, bla. Lekcja, przerwa, lekcja, przerwa i tak od 8 do 16. Mijaliśmy ich parę razy, w sumie na każdej przerwie. Ale nie miałam ochoty się na nich patrzeć. [T.I.P] pytała mnie czy wszystko jest w porządku. Odpowiedziałam, że tak ale nie powiedziałam jej całej prawdy.






 Grzywczak.
____________
Podoba się?
To dopiero pierwsza część. Chcecie drugą?
Proszę, o szczere komentarze. 

wtorek, 19 lutego 2013

17# Mijały sekundy, minuty, godziny - z Liamem


 Pracowałaś w niewielkiej kafejce swojego ojca. Znajdowała się ona w centrum, więc ruch był o każdej godzinie. Od jakiegoś czasu do kafejki przychodziło pięciu dziwnych kolesi. Zawsze zajmowali miejsce przy stoliku w kącie. Dwóch z nich,  zawsze jak przychodziłaś po zamówienie, rzucało głupie teksty. Irytowało cię to, ale nie mogłaś nic zrobić bo byłaś w pracy.  Ignorowałaś te wszystkie zaczepki, głupie uwagi kierowane do twojej osoby. Ale coś w tobie pękło kiedy jeden z nich klepnął cię w tyłek. Nie wytrzymałaś. Zaczęłaś wrzeszczeć na niego, wyzywałaś go od debili, idiotów, gnojków. Miałaś ochotę go spoliczkować lecz jeden z nich chwycił twoją rękę.
Chłopak: Chodź wyjdziemy, uspokoisz się trochę. Wyszliście od zaplecza na mały ogródek. Byłaś cała roztrzęsiona.
Ch: Przepraszam Cię.
T: Nie przepraszaj, to przecież nie twoja wina.
Ch: Wiem, ale głupio mi za tego idiotę. Nie wiem jak on może się tak zachowywać.
T: Nie myślmy już o tym.
T: Tak w ogóle to jestem [T.I]
Ch: Liam.
L:  W ramach przeprosin może dasz się skusić na spacer?
T: Z miłą chęcią. Poczekaj chwilę tylko się przebiorę.
Poprosiłaś koleżankę aby cię zastąpiła. Błyskawicznie się przebrałaś i byłaś gotowa do wyjścia (to).
T: Możemy iść. – uśmiechnęłaś się lekko.
Spacerowaliście po całym Londynie. Zauważyłaś, że macie ze sobą dużo wspólnego. Mijały sekundy, minuty, godziny.  Tak dobrze ci się rozmawiało z Liamem, że nie miałaś najmniejszej ochoty wracać do domu ale wiedziałaś, że tato będzie się martwił.
T: Przepraszam Cię, ale muszę już wracać. Tato będzie się niepokoił.
L: Odprowadzę cię.
Doszliście przed twój dom. Stałaś tak naprzeciwko niego i nie wiedziałaś jak masz się z nim pożegnać.
T: No to do zobaczenia mam nadzieję. – pocałowałaś go w policzek.
L: Do zobaczenia. Ale zanim pójdziesz podasz mi twój numer telefonu? Podałaś mu swój numer.
L: To dobranoc [T.I]

*godzinę później
Leżysz w łóżku i nie możesz przestać myśleć o Liamie. Tak długo rozmyślałaś, że nawet nie wiesz kiedy zasnęłaś. Obudziłaś się rano. Zobaczyłaś, że masz wiadomość na telefonie:
‘’ Cześć [T.I] ; * Miałabyś ochotę zjeść ze mną obiad? Liam. ‘’. Od razu mu odpisałaś. Oczywiście się zgodziłaś.

*Spotykaliście się już dłuższy czas. Wiedziałaś, że chłopak nie jest ci obojętny. Zakochałaś się w nim i miałaś nadzieję, że chłopak czuje to samo.

Liam zaprosił cię do swojego domu na ‘noc filmową’, którą miałaś spędzić z nim i jego przyjaciółmi. Ubrałaś się w to.
Stałaś przed drzwiami. Zapukałaś. Drzwi otworzył ci bardzo przystojny mulat.
Ch: Wejdź. Jestem Zayn – podaje ci rękę.
T: [T.I]
Z: Miało poznać. Liam bardzo duuuuużo nam o Tobie opowiadał. – Lekko  się zarumieniłaś.
Chłopak zaprowadził cię do salonu.
Z: Liama już znasz, ten blondyn to Niall, ten w paski to Louis, a ten w lokach to Harry.
Gdy go zobaczyłaś zrobiło ci się słabo. To ten w lokach upokorzył cię przy wszystkich klientach.
T: Mogę skorzystać z łazienki?
Liam: Zaprowadzę cię.
Obmyłaś twarz zimną wodą. Nie miałaś najmniejszej ochoty wracać tam i spędzić tyle godzin z tym kretynem. Wróciłaś do salonu. Oglądaliście jakąś komedię. Trochę cię nudziła więc poszłaś do kuchni po picie. Za tobą ruszył Harry. Nalewałaś sobie sok a Harry stał oparty o futrynę drzwi.
H: Przepraszam Cię za moje zachowanie w kafejce. – Myślałaś nad tym co mu odpowiedzieć. Pomyślałaś, ze puścisz to w niepamięć.
T: Już mi przeszło. Tylko nigdy więcej tak nie rób. – uśmiechnęłaś się.
Wróciliście do chłopaków. Harry ciągle na ciebie zerkał, uśmiechał się tak seksownie, że serce za każdym razem biło ci mocnej. Nie wiedziałaś co się z tobą dzieje. Z jednej strony kochasz Liama ale z drugiej Harry cię pociągał. Skończyliście oglądać filmy. Liam zaprowadził cię do pokoju który ci przygotował.
L: [T.I] możemy porozmawiać? – skinęłaś głową na tak.
L: Wiem, że za krótko się znamy aby mówić takie rzeczy ale strasznie mi się podobasz .. zakochałem się w tobie. – szeroko się uśmiechnęłaś i wpiłaś mu się w  usta.
T: Też Cię Kocham. – Tę noc przegadałaś z Liamem, postanowiliście oficjalnie być parą. Po długich rozmowach zasnęliście wtuleni w siebie.
*rano
Nie chcąc budzić chłopaka po cichu wyszłaś z pokoju aby przygotować mu śniadanie.
Smażyłaś naleśniki gdy ktoś nagle obiło cię od tyłu. Wiedział, że to Liam. Odwróciłaś się do niego.
H: Dzień dobry słoneczko – Harry zaczął cię całować. Od razu go odepchnęłaś.
T: Co ty robisz?! Czemu to zrobiłeś?! – zaczęłaś na niego wrzeszczeć.
H: Chciałem się przywitać z moją księżniczką.
T: Dla twojej informacji nie twoją księżniczką tylko Liama. Jesteśmy razem. – chłopakowi zrobiło się głupio.
H: Ja nie wiedziałem, przepraszam. – odwrócił się i udał się do swojego pokoju.
Ty zaniosłaś na górę śniadanie,
T: Kochanie wstawaj. – dałaś mu soczystego buziaka w usta.
L: Co tak pięknie pachnie?
T: Zrobiłam ci śniadanie.
Gdy Liam zajadał się naleśnikami postanowiłaś powiedzieć mu o sytuacji z Harrym, która miała miejsce przed chwilą.
T: Musimy porozmawiać. Tylko się nie wściekaj. – Wyjaśniałaś mu wszystko. Tłumaczyłaś, że Harry nie wiedział, że jesteście razem itd. Chłopak to zrozumiał i nie miał żalu do ciebie ani do loczka. Z Harrym też szczerze porozmawiałaś i stwierdziliście, że pozostaniecie przyjaciółmi. 




Grzywczak.
____________________________
I jak się podoba? : D 
Nie bójcie się komentować ! : D 
Zależy nam na waszej opinii ♥

16# Niall - '' Miałaś ogromne szczęście ''


Bardzo prosze o komentarza, nie wiemy czy imaginy są dobre,
a dzięki waszym komentarzom będzie wszyskto jasne. 
Dla was to kwestja 3 minut, a ja będe się cieszyć przez cały tydzień!
; ****
________________________________________



Miałaś ogromne szczęście, wygrałaś bilet na koncert One Direction, który miał się odbyć właśnie dziś. Nie liczyłaś na to, że chłopcy zwrócą na Ciebie uwagę, ale mimo wszystko chciałaś wyglądać idealnie. Zostało 5 minut, przejrzałaś się ostatni raz w lustrze i wyszłaś. Byłaś bardzo podekscytowana, tym bardziej, że po koncercie miało zacząć się podpisywanie płyt. Na koncercie była świetna zabawa. Gdy chłopcy weszli na scenę, zaczęła się prawdziwa zabawa. Krzyczałaś tak głośno jak nigdy, był to najlepszy dzień w twoim życiu. Po koncercie zaczęło się podpisywanie płyt. Stałaś w bardzo długiej kolejce, ale czas miło ci płynął, ponieważ rozmawiałaś z grupką directioner. Wreszcie przyszła twoja kolej, najpierw miał twoja płytę podpisać Harry potem Louis, Liam, Zeyn i Niall. Gdy Harry podpisywał twoją płytę ktoś w głębi sali zaczął krzyczeć.
- Niall jest brzydki. Najlepiej będzie dla wszystkich jak opuści One Direction.
W momencie wszyscy ucichli. Wzrok członków zespołu skierowany był teraz na Nialla, ty też na niego patrzyłaś. W jego oczach zbierały się łzy. Zastanawiałaś się dlaczego ktoś krzyczał takie bzdury, na pewno go nie zna, a rzuca takie oszczerstwa w jego stronę. Zrobiło ci się go naprawdę żal. Bez zastanowienia rzuciłaś się w jego stronę i mocno przytuliłaś. Niall odwzajemnił twój uścisk, przytulił cię jeszcze mocniej i schował twarz w twoich włosach. Ochroniarz chciał cię odciągnąć od Nialla, ale Louis go zatrzymał. Niall był roztrzęsiony nie umiał się uspokoić. Złapałaś go za rękę i wyszliście z sali. Wciągnęłaś go do pierwszego lepszego pokoju. Posadziłaś go na kanapie i uklękłaś przed nim. Niall chował twarz w rękach, jakby było mu wstyd, że się rozpłakał. Złapałaś jego ręce, odsłoniłaś mu twarz. Spojrzałaś głęboko w jego niebieskie oczy.
- Niall nie przejmuj się tym. Chlopak tylko pokiwał głową.
- Dlaczego ktoś wygaduje takie rzeczy? Przecież nic nikomu nie zrobiłem, a ktoś za wszelką cenę, chce mnie pogrążyć. A może naprawdę jestem brzydki i beznadziejny.
Nie mogłaś uwierzyć, że Niall to powiedział, nasłuchał się już tylu przykrych rzeczy, że zaczął w nie wierzyć
- Niall słuchaj mnie uważnie, dla mnie jesteś naprawdę wspaniały, masz niesamowity głos i talent, a  ten kto ci to powiedział to tak naprawdę ci zazdrości, że osiągnąłeś tak dużo, w tak krótkim czasie. Nie mogę powiedzieć, że masz wspaniałą osobowość, ponieważ cię nie znam, ale zapewniam cię, że nie jesteś brzydki. Uważam, że jesteś bardzo przystojny.
Powiedziałaś to wszystko na jednym wdechu, ale Niall słuchał cię uważnie. Uspokoił się i teraz patrzał na Ciebie z uśmieszkiem na twarzy.
- Mówisz że jestem wspaniały tak?
- Tak
- że mam talent?
- Tak.
- i że jestem przystojny?
Tym pytaniem wprowadził cię w lekkie zakłopotanie.
- No tak
- Ale nie wiesz jaką mam osobowość? Przytaknęłam
- W taki razie zapraszam cię na randkę. Juto o 19 może być?
Nie wierzyłam Niall Horan zaprasza mnie na randkę!! Aaaaaa!! Boże dziękuje ci za wszystko! Tylko spokojnie, tylko spokojnie. Skup Się!
- Jasne. Może być. Posłałam uśmiech w jego stronę.
- Więc jesteśmy umówieni, a teraz musimy niestety wracać. Tym razem to Niall złapał Cię za rękę, przed wejściem na salę pocałował Cię w policzek i już prawie zniknął za drzwiami, gdy nagle obrócił się na pięcie, podszedł do Ciebie i powiedział.
- No prawie zapomniałem się spytać. Jak masz na imie?
- [t.i]
- [t.i]. Powtórzył głośno.
- Piękne imię, w taki razie do zobaczenia.
- Cześć. Posłałaś mu słodki uśmiech, na co również się uśmiechnął i puścił do ciebie oczko.
Randka była wspaniała, dogadujecie się bardzo dobrze, mimo że dzieli was kilka spraw, to idealnie się uzupełniacie. Niall zapytał się czy zostaniesz jego dziewczyną i tak się stało. Obelgi kierowane w jego stronę nie ustały, ale pocieszasz go na wiele różnych sposobów, a on nie narzeka, więc można powiedzieć, że dzięki Tobie Niall jest spełniony i szczęśliwy.

m.

15# z Harrym - '' Kocham w niej wszystko'' cz.2



No to mamy 2 cz. ; D
Nie powiem dość długa jest, ale nie chciałam robić trzech części z tego
no bo po co? 
ZAPRASZAM DO CZYTANIA ! xox

__________________________________

3 tygodnie później

-Harry musisz w końcu wziąć się w garść. Domyślam się co czujesz. [t.i] też się z nami nie pożegnała, co nas zresztą bardzo zdziwiło, przecież tak dobrze się znaliśmy, była dla nas jak siostra.
-Lou nie rozumiesz co czuje, ja ją kochałem i nadal kocham! Nie mogę bez niej normalnie funkcjonować, tym bardziej że wiem, że ona czuje do mnie to samo!
Boże kompletny kretyn ze mnie, teraz przeklinałem sam na siebie w myślach. Krzyczałem na jednego z moich najlepszych przyjaciół, ale naprawdę nie mogę pogodzić się z tą sytuacją , mimo że minęły już 3 tygodnie, każdy dzień był coraz gorszą udręką.
- Tak Harry, wiem, wiem dlatego razem z chłopkami, kupiliśmy ci bilet o Polski, Jedź, znajdź ją, wyjaśnij to wszystko i wróćcie tu do nas razem. Nie wierzyłem w to co powiedział. Kupili mi bilet do Polski, dlaczego sam na to nie wpadłem. Przecież to takie proste. Od razu zacząłem pakować swoje rzeczy. Chłopcy odwieźli mnie na lotnisko .
 - Dziękuję wam, naprawdę nie wiem co bym bez was zrobił.
- Dobra, dobra nie musisz nam dziękować, tylko dzwoń jak będzie już coś wiadomo.
- Okej. To na razie
-Cześć. Zakrzyczeli wszyscy chórem.

 Doleciałem na miejsce zamówiłem taksówkę i dojechałem dokładnie pod dom [t.i]. Po chwili zastanowienia zadzwoniłem na dzwonek. Drzwi otworzyła mi uśmiechnięta kobieta, ale tak jakby trochę zmęczona była, bardzo podoba do [t,.i].
-Harry?
- Tak. Pani mnie zna?
- Jestem mamą [t.i]. Ona wiele mi o tobie opowiadała. Proszę wejdź do środka. Może napijesz się herbaty?
- Tak poproszę.
Kobieta poszła do kuchni, była naprawdę miła, ale nie miałem ochoty z nią rozmawiać, na herbatę zgodziłem się tylko z grzeczności. Chciałem wiedzieć gdzie jest [t.i].
- Więc po co przyjechałaś do Polski Harry?
- Chciałem porozmawiać z [t.i], to ważna sprawa właściwie to mogę wiedzieć gdzie ona jest? Wyraz twarzy kobiety od razu przybrała inny kształt. Posmutniała, wpadła jakby w chwilowy trans i po chwili odpowiedziała na moje pytanie.
- W szpitalu. Głos jej zadrżał a po twarzy spłynęła pojedyncza łza.
- Co? Jak to w szpitalu? Co się stało?
 - A więc ty o niczym nie wiesz? lepiej jak ona wszystko sama ci powie, właśnie do niej jadę, zabierzesz się ze mną?
Kobieta nie musiała czekać na moja odpowiedz, ponieważ od razu zerwałem się z miejsca. Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy. Nie rozumiałem już niczego. W głowie kompletna pustka. Najpierw wyznaje mi że mnie kocha, potem wyjeżdża a teraz leży w szpitalu? Targały mną różne myśli, przecież gdyby nie było to coś poważnego, to matka [t.i] nie zareagowała by tak na same słowo szpital. Marzyłem żeby jak najszybciej znaleźć się obok niej. Czy bardziej zbliżaliśmy się do celu tym bardziej drżało moje ciało. Dojechaliśmy na miejsce. Chciałem wyjść z samochodu i pobiegnąć do pokoju [t.i] ale jej mama mnie zatrzymała.
- Harry to czego się dowiesz może być dla Ciebie szokiem, więc jeżeli nie jesteś w stanie zrobić dla [t.i] wszystkiego to…
- Jestem, zrobię absolutnie wszystko, wszystko co w mojej mocy.
- W takim razie ja nie będę wam przeszkadzać, idź do pokoju 118.
- Dobrze, dziękuje bardzo. Kobieta na pożegnanie uśmiechnęła się do mnie, ja pokiwałem głową i pobiegłem tyle sił ile miałem w nogach. Pokój 115, 116, 117 i wreszcie 118. Bałem się tego co zobaczę. Dwa głębokie wdechy i po cichutku nacisnąłem klamkę. To co zobaczyłem było naprawdę straszne. W łóżku leżała [t.i] cała wychudzona, miała sińce pod oczami i co najgorsze nie miała włosów. Zacząłem płakać, łzy płynęły mimowolnie, nie umiałem ich powstrzymać. Płakałem tak głośno, że obudziłem [t.i]. Otworzyła powoli oczy.
-Harry? Wyszeptała a następnie po jej policzku spłynęła pojedyncza łza
- Tak kochanie to ja.
 Próbowała się dźwignąć, aby lepiej mnie wiedzieć.
- Spokojnie, leż nie przemęczaj się. Była na prawdę wykończona, a ja nie mogłem nic zrobić. Czułem jak powoli rozrywa się moje serce
- Harry nie chce żebyś oglądał mnie w takim stanie. Popatrz jak wy…
- ciii.. cii.. Zatkałem jej usta palcem.
-Spokojnie tym się nie przejmuj. Złapałem jej rękę, głaskałem ją delikatnie. A ona powoli zamykając swoje ciężkie powieki, zasnęła. 
Gdy rano otworzyłem oczy [t.i] już nie spała.
- Harry dlaczego przyjechałeś?
- Lepiej ty mi powiedz dlaczego wyjechałaś. Teraz trochę spoważniałem, moja twarz wyrażała różne emocje, od smutku po złość. [t.i] wykrzywiła twarz w dziwnym grymasie i zaczęła mi wszystko wyjaśniać.
- Dobrze, więc od początku. Pamiętasz jak byłam w dzień mojego wyjazdu na badaniach kontrolnych?
- Tak, pamiętam.
- To właśnie wtedy dowiedziałam się że…
Że mam raka. Wcześniej były już jakieś podejrzenia, ale nie chciałam ci mówić. No więc, gdy dowiedziałam się o tym, zdecydowałam że pojadę do Polski do rodziny, potrzebowałam ich wsparcia, ale to nie był główny powód wyjazdu. Nie chciałam abyś widział, jak postępuje moja choroba, wolałam żebyś zapamiętał mnie radosną i pełną energii. Nie chciałam , żebyś musiał pomagać mi w każdej czynności, która dla zdrowych ludzi jest błahostkom.
Harry chciałam cię po prostu chronić, rozumiesz?
Widziałem w jej oczach, że boi się mojej rekcji. Mógłbym wstać, pożegnać się wyjść i więcej nie wrócić, ale nie zrobiłem tego. Nachyliłem się nad [t.i] i pocałowałam ją. Pocałunek był krótki, ale wyrażał wszystkie nasze uczucia. Usiadłem przy łóżku, chwyciłem jej rękę i przegadaliśmy tak cały dzień.

2 lata później

Leżeliśmy nadzy w łóżku, [t.i] jeszcze spała. Uśmiechała się przez sen. Teraz mogła być już spokojna, nic jej nie groziło. Pokonała chorobę. Udało się. Teraz jesteśmy razem, mieszkamy w Londynie. [t.i] Twierdzi, że to dzięki mnie pokonała chorobę, dałem jej siłę, a moja miłość sprawiła, że miała chęć do walki. Ja myślę, że to w dużym stopniu jej zasługa, była silna, wierzyła, że da rade. No i się udało.

[t.i] otworzyła oczy, uśmiechnęła się. Pocałowała mnie w policzek, przytuliła się do mnie i wyszeptała ’kocham Cię’. Czułem się wspaniale, jednak najlepsze we tym wszystkim jest to, że znowu poczułem dreszcze. To się nigdy nie zmieni. 

____________________________________________

No To mamy koniec
Do końca nie jestem przekonana czy ten imagin jest dobry. 
No ale skończyłam go, 
więc teraz możecie komentować, bardzo o to proszę. 
Chce poznać wasze opinie. ; **


m.

sobota, 16 lutego 2013

14# z Harrym - '' Kocham w niej wszystko'' cz.1


To może kilka słów wstępu. Jestem nową administratorką, blog będzie prowadzony, przeze mnie i G. Wiadomo blog Dopiero się rozwija, ale mam nadzieję, że z czasem będzie was coraz więcej. Mam taż nadzieję, że imaginy będą się podobać, więc zapraszam do komentowania. ;)

__________________________________________                 


Wstałem dość późno, zjadłem śniadanie a właściwie to obiad, ubrałem się i postanowiłem iść do [t.i]. Właściwie to miała być dziś na badaniach kontrolnych u lekarza, ale myślę, że już wróciła. Ubrałam się i wyszedłem z domu. [t.i] jest moja najlepszą przyjaciółką, ale ja chciałbym żeby była kimś więcej. Boje się jednak, że ona nie czuje tego samego co ja, a wtedy nasza przyjaźń nie będzie już tak sama. Czuje, że jest całym moim życiem. Kocham w niej wszystko to, że potrafi czerpać z życia jak najwięcej. Kocham jej uśmiech, włosy, ciało,  sposób bycia. Chciałbym całować ją rano i dotykać wieczorem. Kocham nasze wspólne rozmowy. Chciałbym wykrzyczeć światu, że jest moja i tylko moja. ale teraz nie jest to możliwe, boje się, że ona nie czuje tego samego i nasza przyjaźń zniknie. A wole mieć ją jako przyjaciółkę, niż nie mieć jej w ogóle.

Zanim się zorientowałem to byłem już pod domem [t.i]. Nacisnąłem dzwonek i już po chwili [t.i] otworzyła mi drzwi.
- Cześć Harry. Przywitała mnie całusem w policzek, a po moim ciele przeszły leciutkie dreszcze. Uśmiechała się, ale w jej oczach nie była radość lecz… smutek?
- [t.i] Wszystko w porządku? Zapytałem się, troszkę zatroskany.
- Tak Harry…
- A właściwie to nie. Po chwil ciszy odezwała się. Złapała mnie za rękę, znowu dreszcze. To dziwnie, że po ponad pół roku znajomości, dalej reaguje tak na jej obecność, zaprowadziła mnie do pokoju i posadziła na kanapie.
- To co się stało? Trochę bałem się odpowiedzi. Nie wiedziałem o co chodzi.
- Wyjeżdżam. Zobaczyłem jak łzy napływają jej do oczu.
- Jak to? Gdzie? Czemu tak nagle?
- Muszę wrócić do Polski. Już się spakowałam, samolot mam za 2 godzinie
-[t.i] ! Teraz to mi napływały łzy do oczu, nie mogłem w to uwierzyć, to się dzieje tak szybko. Osoba,  którą kocham ma za dwie godziny odlecieć a ja nawet nie wiem dlaczego.
- Muszę wrócić do rodzinny. Nie umiałem wydusić z siebie ani jednego słowa. Do rodziny? Ale dlaczego? Przecież było jej tu tak dobrze, nigdy nie narzekała, wręcz przeciwnie, zawsze mówiła, że Londyn i taki przyjaciel jak ja to najlepsze co ją w życiu spotkało.
- Harry nie wiem kiedy się zobaczymy.
 Nagle niesamowity ból opanował całe moje ciało. Jak to nie wie kiedy się zobaczymy? Tyle złych wiadomości na raz spowodowało, że nie byłem wstanie utrzymać łez.
- Harry tak musi być, gdybym nie musiała to bym cię nie zostawiła, przecież wiesz, że jesteś dla mnie bardzo ważny. No właśnie musisz wiedzieć jedną rzecz. Zbliżała się do mnie powoli. Nachyliła się delikatnie. Ja zamknąłem oczy, a ona wyszeptała mi do ucha, dwa najpiękniejsze słowa na świecie ‘kocham Cię’. Teraz zbliżyła się do moich ust i pocałowała je delikatnie. Przyciągnąłem ją do siebie i wpoiłem się w jej usta. Pocałunek był przepełniony pożądaniem i jednocześnie bólem. Zatopiła swoje palce w moich włosach. Moje ręce krążyły po jej plecach. Dokładnie zapamiętałam każdy jej ruch. Nawet ten najmniejszy. Chciałem aby ta chwila trwała wiecznie, jednak po chwil [t.i] oderwała się. Popatrzyła w moje oczy tak jak jeszcze nigdy i pocałowała mnie jeszcze raz, tym razem pocałunek był krótki i delikatny.
Wstała z kanapy i ze uśmiechem na twarzy powiedziała.
-Muszę już iść Harry.
- Odwiozę cię. Odpowiedziałem krótko, cała ta sytuacja do mnie jeszcze nie dotarła. Wstałem rano, z uśmiechem na twarzy, ponieważ cieszyłem się że zobaczę dziś [t.i] a ona przekazuje mi tu takie informacje?
Wsiedliśmy do samochodu, przekręciłem kluczyk w stacyjce i samochód ruszył. Droga na lotnisku była dla mnie bardzo krótka. Gdy już od lotniska dzieliła nas ostatnia prosta [t.i] złapała mnie za rękę, tym razem jej dotyk nie wywołał delikatnego mrowienia na moim ciele, ale spowodował, że łzy zaczęły napływać do i tak już zapłakanych oczu. Dotarliśmy na miejsce. Odprowadziłem ją pod same drzwi. Patrzyła na mnie swoimi pięknymi oczami. Przytuliła mnie i tym razem wypowiedziała dwa najgorsze słowa, które uświadomiły mi całą to sytuację.
-Żegnaj Harry. Obróciła się i ruszyła przed siebie. Nie mogłem dać jej tak po prostu odejść. Przecież ją kochałem, a co najlepsze ona darzyła mnie tym samy uczuciem. Pobiegłem za nią, szarpnąłem delikatnie za jej ramię, tak aby odwróciła się w moja stronę. Złapałem jaj policzki w swoje dłonie i pocałowałem ją. Czułem jak ugięły się pod nią kolana.
- Kocham Cię [t.i] nie wyjeżdżaj, nie możesz mi tego zrobić. Jesteś całym moim światem. Rozumiesz?
- Ja też Cię kocham Harry, ale muszę wyjechać, a ty musisz mi na to pozwolić. Patrzyłem się w jej oczy jeszcze przez dłuższą chwilę, następnie pokręciłem głową, zrobiłem krok do tyłu. Wiedziałem, ze nie zdołam jej zatrzymać.
-Żegnaj. Ostatnie słowo, jakie [t.i] usłyszała z mich ust. 

______________________________________________________

No i jak, podoba się? 
Jeżeli tak to komentować proszę, bo to jeszcze nie koniec.
Będzie druga a może nawet i trzecia część, ale to zależy od was. 
Więc komętujemy! xox

m.