czwartek, 21 lutego 2013

18# Adios amigos. cz. I - z Louisem


23 październik (poniedziałek)
Wszystko zaczęło się gdy zaczęłam nową szkołę, liceum. Brak czasu, więcej nauki, wracanie ze szkoły pod wieczór i on. Wysoki, dobrze zbudowany, o niebieskich jak niebo oczach, brunet. Nazywa się Louis Tomlinson. Ma 18 lat i chodzi do trzeciej klasy. Podobno powtarzał klasę, bo brał udział w licznych przekrętach na terenie szkoły. Nie wiem dlaczego mnie tak pociąga. Zawsze podobali mi się ułożeni, mili, nierozrabiający chłopcy. On to w ogóle przeciwieństwo mojego ideału.

24 październik (wtorek)
Znowu pobudka o 6:00. Nienawidzę tego. Pociesza mnie jedynie myśl, że dzisiaj znowu go zobaczę. W autobusie jak zawsze ścisk, że można się poczuć jak śledź w puszcze.
Pierwsza lekcja – chemia. Boże ta baba tak przynudza w dodatku wygląda jakby przed chwilą wyszła z kopalni. Oczy pomalowane toną czarnego cienia, jak można się tak malować.
Na każdej lekcji siedzę z [T.I.P], to moja przyjaciółka od najmłodszych lat. Ona to ma tak samo zrytą banię jak ja. Kocham ją. [T.I.P] podoba się kolega Louisa, Zayn. Wysoki brunet o czekoladowych oczach. Ja rozpływam się na myśl o tych oczach ale [T.I.P] to ma zgon jak o nich myśli.
DZWONEK, w końcu! Lou i Zayn maja swoją ‘miejscówkę’ między drugim a trzecim piętrem. Chemię miałyśmy na 3 piętrze, więc może ich miniemy. Aż serce mocniej mi bije. [T.I.P] ich zauważyła. Dobra czas aby poprawić włosy. Widzę go i od razu dzień stał się lepszy. O mamo, Lou popatrzył się na mnie i się uśmiechnął. Boże serce wali mi jak szalone.
T: Widziałaś, widziałaś? Uśmiechnął się do mnie. [T.I.P] Zaczęła się ze mnie śmiać. No ale co? Tak to już jest jak masz bzika na punkcie jakiegoś chłopaka, prawda?
Ostatnia lekcja i znowu na autobus trzeba biegnąć. Ze szkoły wracamy z jakieś 20 min, więc jest czas aby poplotkować i w ogóle. Na szczęście jutro mamy na 12:00. 

25 październik (środa)
W końcu się wyspałam. Idę już na przystanek. Dzisiaj praktyki. W autobusie dołączyła do mnie [T.I.P]. Przed nami na pierwszą zmianę mają oni. Już się cieszę. Od jakiegoś czasu zauważyłyśmy, że troszkę się przed nami popisują i próbują zwrócić naszą uwagę. Ale to tylko nasze wymysły. Przydzielono mnie do nakrywania stołów. Zawsze lou to robił i dzisiaj też tam był. Miałam pomóc mu dokończyć przystrajanie stołów. Stoję obok niego i czuję jego perfum. Taki intensywny, że zwala z nóg.
Lou: I jak ci się podoba w nowej szkole?
Jezus Maria, odezwał się od mnie. Dobra cicho, co mu odpowiedzieć?
T: Jest spoko. – Co za kretynka ze mnie. Pomyślał pewnie, że jestem idiotką bo zrobiłam się czerwona jak burak. Co to za odpowiedz ‘Jest spoko.’ – wstyd.
Zostało mu jeszcze 30 min do zakończenia praktyk.
L: Jak już mamy razem pracować to może się przedstawię. Louis jestem.
T: W sumie masz rację. Miło mi cię poznać. [T.I]. – Trochę się już uspokoiłam, ale serce miało mi wyskoczyć z piersi.
L: Lubisz fristajl?
T: Nigdy nie słuchałam ale słyszałam, że w dobrym wykonaniu może być całkiem niezły.
L: Masz rację – uśmiechnął się. Miałabyś ochotę pojechać ze mną i z Zaynem do klubu.
T: Klubu? Jakiego?
L: Przychodzą tam ludzie, którzy lubią rap itd..  Weźmiesz ze sobą jeszcze twoją przyjaciółkę?
Aha, Już wiem o co chodzi. Świetnie. Jemu podoba się [T.I.P] i dlatego do mnie zagadał. Jaka ja jestem głupia.
T: Tak, nie ma sprawy. – uśmiechnęłam się lekko i wyszłam. Byłam przybita do końca dnia.

26 październik (czwartek)
Znowu szkoła bla, bla, bla. Lekcja, przerwa, lekcja, przerwa i tak od 8 do 16. Mijaliśmy ich parę razy, w sumie na każdej przerwie. Ale nie miałam ochoty się na nich patrzeć. [T.I.P] pytała mnie czy wszystko jest w porządku. Odpowiedziałam, że tak ale nie powiedziałam jej całej prawdy.






 Grzywczak.
____________
Podoba się?
To dopiero pierwsza część. Chcecie drugą?
Proszę, o szczere komentarze. 

1 komentarz: