poniedziałek, 10 lutego 2014

83# Nienawidzę Cię cz. V

Przepraszam, że nie dodałam, tak jak obiecałam, wczoraj tej części.
Musze się przyznać, ale nie miałam na to ochoty ; p
Ale dziś już się udało ; )
Po tylu wspaniałych komentarzach ( za które bardzo wam dziękuję <3 ) Nabrałam ogromnej ochoty ; *
Aha i to jest 5 i zarazem przedostatnia część. 
Zapraszam do czytania!
________________________________________


*Perspektywa Harrego
Miałem zamiar udać się do Lizz, gdy nagle usłyszałem dźwięk dzwoniącego telefonu. Wyciągnąłem go z tylnej kieszeni, spojrzałem na wyświetlacz. To był Louis. Nacisnąłem zieloną słuchawkę.
H: Hallo.
L: No cześć nieznajomy, prawie zapomniałem jak wyglądasz... Jak tam święta u babci?
Chwilę zastanawiałem się co odpowiedzieć i wybrałem najprostszą wersję.
H: Całkiem dobrze.
L: Tak myślałem...A jak tam ta twoja dziewczyna?
H: Wiedziałem, że o to spytasz.
Nie bardzo byłem zadowolony, że Lou interesuje się tą sprawą.
L: Ej to ty się przecież chwaliłeś, że wyrwiesz... Czekaj jak jej tam?
H: Lizz
L: No tak Lizz... To jest ta wspaniała piękność?
H: Tak to ona...
L: A więc to o niej mi tle ostatnio opowiadałeś, że jest urocza, seksowna, zaskakująca...
Po drugiej stronie słuchawki usłyszałem chichotanie.
H: Tak, tak to o niej Ci tyle opowiadałem...
L: Tylko nie umiem sobie przypomnieć co mówiłeś podczas naszej pierwszej rozmowy...
Cały Lou.... udawał głupka. Dobrze wiedział jakie miałem zamiary wobec Lizz, chciał mnie po prostu wkurzyć.
H: Dobrze wiesz jakie były plany wobec niej.
L: No to jestem ciekawy dlaczego tego jeszcze nie zrobiłeś.
Wyczułem, że Louis po prostu się ze mnie nabija.
H: Myślisz, że tak łatwo jest ją zaciągnąć do łóżka?
Powiedziałem lekko podenerwowany.
L: No myślałam, że dla ciebie to nie będzie nic trudnego. Startowałeś już do wielu kobiet i duża cześć z nich Ci ulegała... Myślałem że z tą będzie tak samo.
H: Tak też tak myślałem na początku... ale sprawy się skomplikowały.
Nagle usłyszałem ogromny wybuch śmiechu po drugiej stronie słuchawki.
L: Nie wierze! Harry Styles się zakochał!
H: Lou!
Mój przyjaciel nie był w stanie oponować śmiechu. Poczekałem aż skończy.
H: To nie jest śmieszne. Myślę o niej na poważnie...
Mimo że nie wiedziałem Louisa byłem pewny, że spoważniał. Po chwili ciszy odezwał się.
L: No w takim razie mogę powiedzieć ci jedno... musisz stać się sobą. W końcu trafiłeś na dziewczynę, która woli prawdziwego Ciebie a nie tego dupka bez uczuć, którego udajesz.
Trafił w samo sedno. Uśmiechnąłem się sam do siebie.
H: Tak masz rację.
L: No w takim razie życzę powodzenia!
H: Dzięki.
Nacisnąłem czerwoną słuchawkę i opadłem na łóżko. Zamyśliłem się na chwilę, po czym wyciągnąłem rękę w stronę szafki nocnej. Wyjąłem z niej czerwone pudełeczko. Otwarłem je. W środku znajdował się srebrny wisiorek z małym czarnym brylancikiem. Dokładnie oglądałem go ze wszystkich stron, zastanawiając się czy spodoba się Lizzi. Po chwili zamknąłem pudełeczko i odłożyłem je na miejsce.


P.J: Harry już 18! Musimy iść!
Wyciągnąłem z szafki pudełeczko, które schowałem do prawej kieszeni marynarki. Stanąłem przed lustrem kiwnąłem głową i udałem się na dół. Razem z babcią ubraliśmy płaszcze i opuściliśmy dom. Było strasznie zimno, a śnieg właśnie zaczął padać, dlatego jak najszybciej przebiegliśmy na drugą stronę ulicy i zapukaliśmy do drzwi sąsiadów, które otworzył nam dziadek Lizz.
D: Witam naszych gości i zapraszam do środka!
Odwzajemniłem uśmiech i udałem się do jadalni.
D: Będziemy musieli chwilę zaczekać na moją małżonkę i Lizz. Mała awaria w kuchni.
Ostatnie zdanie wypowiedział szeptem.
Uśmiechnął się i ruchem ręki pokazał, abyśmy zajęli miejsca za stołem.
Po kilku chwilach z kuchni wyszła babcia Lizz a zaraz za nią ona sama. Zaparło mi dech w piersiach. Poczułem jak moje oczy otwierają się szerzej, a na twarzy maluje się ogromny uśmiech. Lizzi wyglądała przepięknie.
Dziewczyna zajęła miejsce obok mnie i przywitała się posyłając w moją stronę uśmiech.
Podczas kolacji, ani na chwilę, nie spuszczałem jej z oka. Lizz natomiast co pewien czas, odwracała się w moją stronę z uśmiechem na twarzy. W końcu nie wytrzymałem i złapałem jej rękę. Lizz nie odwracając głowy uśmiechnęła się pod nosem.

*Perspektywa Lizz
Po skończonej kolacji. Babcia poszła zaparzyć kawę. Pani Jonson i Dziadek podjęli dyskusję na temat, który w ogóle mnie nie interesował. Próbowałam jednak udawać, że przysłuchuję się rozmowie, chcąc uniknąć konwersacji z Harrym. Było to jednak nie możliwe, ponieważ cały czas, czułam na sobie jego wzrok. Odwróciłam się do chłopaka.
H: Może pójdziemy do mnie? Spędzimy trochę czasu razem.
Harry pokazał rząd swoich śnieżnobiałych zębów. Po chwili zastanowienia, stwierdziłam że to idealna okazja, aby spełnić mój plan. Przytaknęłam z udawanym uśmiechem na twarzy.
Harry wstał z miejsca i skierował się w stronę mojego dziadka
H: To była bardzo dobra kolacja, ale trochę źle się poczułem i lepiej już pójdę.
Zobaczyłam na twarzy Dziadka rysujące się zmartwienie.
D: Lizzi może dotrzymasz Harremu towarzystwa?
Pokiwałam głową i skierowałam się w stronę wyjścia. Wyszliśmy na dwór. Harry złapał mnie za rękę i odwrócił w swoją stronę. Zbliżył swoje usta do moich, delikatnie całując. Pocałunek wzbudził we mnie kilka pozytywnych emocji, ale również wzbudził dużo więcej tych negatywnych. Mimo to musiałam udawać przed chłopakiem. Dlatego uśmiechnęłam się, złapałam go za rękę i skierowałam się w stronę domu Pani Jonson.
Weszliśmy do środka i usiedliśmy na dużej kanapie w salonie.
H: Wyglądasz dziś przepięknie.
Chłopak po raz kolejny pokazał rząd swoich idealnych zębów. Dokładnie mierzyłam go wzrokiem i mimo niechęci, musiałam przyznać, że on też wyglądał nieziemsko przystojnie.
Objął mnie i zaczęliśmy rozmawiać. Czas płynął w przesadnie szybkim tempie.
Po jakimś czasie Harry sięgnął do kieszeni swojej marynarki, wyciągając z niej czerwone pudełeczko. Wziął moją rękę i wsunął w nią pudełko. Zdumionym wzrokiem popatrzyłam na chłopaka. Harry uśmiechnął się pod nosem. Dając mi tym znak, że mam je otworzyć. Zrobiłam tak jak chciał. Moim oczom ukazał się przepiękny, delikatny wisiorek z małym czarnym kamieniem. Uśmiechałam się cały czas nie dowierzając.
H: Mam nadzieje, że ci się podoba.
L: Harry jest idealny!
Chłopak odetchnął z ulgą. Spojrzałam na wisiorek, przyglądając się czarnemu kamyczkowi.
L: Tylko dlaczego czarny?
Spojrzałam na bruneta pytającym wzrokiem.
H: Ponieważ jesteś inna.
Zaśmiałam się pod nosem. Rzuciłam się na chłopaka i zaczęłam całować jego usta. Harry odwzajemnił pocałunek.
H: Chyba częściej będę sprawiał Ci takie prezenty.
Spojrzałam w roześmiane oczy chłopaka i przypomniałam sobie, dlaczego to robi...
Na chwilę posmutniałam. Zastanawiając się dlaczego tak fantastyczny chłopak, musiał okazać się takim dupkiem...
H: Lizz wszystko dobrze?
Harry zwrócił się do mnie zatroskanym głosem. Otrząsnęłam się i posłałam mu przekonywający uśmiech.
L: Nie może być lepiej.
Usiadłam na jego kolanach i powoli zaczęłam, zbliżać się do jego ust. Już miałam ich dotknąć, gdy nagle zmieniłam zdanie i zaczęłam całować jego szyję. Harry cicho syknął dając mi znak, że spodobało mu się to. Zaczęłam powolutku odpinać guziki jego koszuli. Harry nagle podniósł się, cały czas trzymając mnie na rękach. Skierował się w stronę swojego pokoju, nawet na chwilę nie odrywając się od moich ust. Delikatnie położył mnie na łóżku. Oparł się na łokciach w taki sposób, że znajdywał się dokładnie nade mną. Teraz to Harry przejął inicjatywę. Ściągnął ze mnie bluzkę całował moją szyję. Po chwili zaczął schodzić coraz niżej. Wsunął palce pod moje plecy, chcąc odpiąć mój stanik. Nie pozwoliłam mu na to. Przekręciłam się w taki sposób, że Harry znowu znajdował się na dole, ściągnęłam jego koszulę. Zobaczyłam jego idealnie wyrzeźbiony tors. Krew w moich żyłach zaczęła coraz szybciej pulsować. Pocałunkami kierowałam się ku górze. Nasze usta się odnalazły. Pocałunki były coraz bardziej namiętne. Pragnęłam go coraz bardziej. Ręką sięgnęłam paska jego spodni. Odpięłam go. Harry pomógł mi i sam z siebie ściągnął spodnie. Znowu znalazłam się na dole. Mój oddech podobnie jak Harrego, stawał się coraz szybszy. Harry podjął kolejną próbę, odpięcia mojego stanika. Chciałam mu na to pozwolić. Nigdy nikogo nie pragnęłam tak bardzo, jednak zatrzymałam jego rękę...




I jak podoba się ? 
m.

12 komentarzy:

  1. Blagam cie tylko nie w takim momecie:c blagam daj szubko nexta ;* to jest nieziemskie <3

    OdpowiedzUsuń
  2. No jasne ze się podoba :) świetny ale w takim momencie przerwa ..proszę szybko nn :*

    OdpowiedzUsuń
  3. To jest boskie, jeden z lepszych imaginow jakie czytalam. Niecierpliwie czekam na nastepna czesc. MASZ OGROMNY TALENT NIE ZMARNUJ
    GO <3/ Ola

    OdpowiedzUsuń
  4. Czekam na kolejny rozdział:D
    Naprawde super imagin ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Boziu cudowny! <3 Nie mogę się już doczekać następnej części <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Jejku dzieje się! Imaginy jest cudowny. Czekam niecierpliwie na następną część <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Kiedy dodasz następną część? Nie mg się doczekać. <333

    OdpowiedzUsuń
  8. zostałaś nominowana do LBA, więcej u mnie :))
    http://opowiadania-marry.blogspot.com/2014/02/liebster-blog-award-2.html

    OdpowiedzUsuń
  9. jedendmoiprzyjaciele.blogspot.com moje imaginy

    OdpowiedzUsuń