piątek, 7 lutego 2014

80# I obiecuję Ci, że cie nie opuszczę ...

Tym razem imagin z Zaynem ; D 
Myślę, że się wam spodoba : ** 
Nie przedłużam, zapraszam do czytania i komentowania ♥

_________________________

Byłam normalną 18-stoltką, która w pełni wykorzystuje swoje życie. Miałam wielu przyjaciół, chłopaka, jednym słowem miałam wszystko lecz wszystko się zmieniło gdy 5 stycznia miałam wypadek. Wracałam od chłopaka. Droga w okolicy mojego domu była mało oświetlona, więc zawsze świeciłam sobie wyświetlaczem telefonu aby cokolwiek zobaczyć. Miałam jeszcze jakieś 50 metrów do domu kiedy poczułam przeszywający ból który przechodził przez całe moje ciało. Potem straciłam przytomność ... Obudziłam się następnego dnia.  Mama siedziała przy moim łóżku.
- maa .. - próbowałam coś powiedzieć ale nie mogłam wydusić z siebie słowa.
- leż spokojnie córciu. Teraz musisz dużo odpoczywać. - widziałam smutek w jej oczach. Jej słowa zadziałały na mnie jak lekki nasenne, od razu zasnęłam. Nie wiedziałam co się stało, co się ze mną dzieje,  nie miałam o niczym pojęcia. Obudziłam się za kilka godzin. Strasznie rozbolała mnie głowa i zaczęło robić mi się niedobrze. Mama zauważyła że coś jest nie tak i szybko podała mi torebkę do której wyplułam zawartość swojego żołądka, a raczej jego brak.
Napiłam się wody i starałam się coś powiedzieć.
- ma .. mamo - głęboki wdech i znowu następna próba - c .. co się sta ..ało? - zapytałam się resztkami sił.
- niczym się nie martw kochanie, wszystko będzie dobrze. - Przyszedł lekarz i zaczął rozmawiać z mamą. Obserwowałam ich ale nagle obraz zaczynał mi się zamazywać i znowu ciemność. Czułam się jak na chaju, śniły mi się dziwne rzeczy, wręcz absurdalne. W końcu się przebudziłam.
- doktorze, doktorze - mama wybiegła na korytarz, dopiero teraz zorientowałam się, że jestem w szpitalu. - córka się ocknęła, doktorze! - widziałam jak kilka pielęgniarek i lekarz biegnie w moją stronę, zaczęli robić mi badania, EKG i inne dziwne rzeczy ale ja nadal nie wiedziałam dlaczego się tu znalazłam.  Po obejrzeniu mnie od stóp do głów lekarz i jego pomocnice opuścili salę, została tylko mama.
- powiesz mi o co chodzi? jak i dlaczego się tu znalazłam? – widziałam, że w jej oczach zbierają się łzy. – mamo !
- miałaś wypadek, zapadłaś w śpiączkę i .. – łzy zaczęły spływać po jej zaróżowionych policzkach. Chciałam podciągnąć się do pozycji siedzącej, jednak coś było nie tak. Nie mogłam ruszyć nogami.
- mamo, coś jest nie tak, nie czuje nóg! Wezwij lekarza! – zaczęłam panikować.
-  Córeczko – szlochała pod nosem. – Już nigdy nie będziesz ich czuła.
– co?! Nie to nie możliwe. - Zaczęłam rozpaczliwie płakać.  

*miesiąc po wypadku
Dalej nie mogę pogodzić się z tym, że zostałam kaleką. Nocami ciągle płacze. A co najgorsze jutro muszę wracać do szkoły.  Jak ja będę wyglądała w oczach innych. Będą się ze mnie nabijać, nie wytrzymam tego.
Rano obudził mnie budzik. Znowu męczenie się z wchodzeniem na wózek. Teraz każda najmniejsza rzecz sprawia mi ogromny kłopot. Ubrałam się w czarne rurki, biały t-shirt do tego założyłam dżinsową kurtkę i wysokie nike. Lekko się pomalowałam i upięłam włosy w niedbały kok. To przynajmniej jedna rzecz która sprawia mi radość, dbanie o swój wygląd. Mama zawiozła mnie do szkoły.
- czy ja naprawdę musze tam wracać?
- dasz radę kochanie. – ucałowała mnie w czubek głowy. Zaczęła znowu pchać mój wózek w kierunku drzwi wejściowych.
- zostawiam cie tu. Dyrektor powiedział, że jakiś chłopak zgłosił się aby ci pomagać. – pokiwałam głową i czekałam na chłopaka. Bałam się spojrzeń ludzi. Robiłam coś na telefonie kiedy usłyszałam miły głos.
- cześć jestem Zayn. – podniosłam oczy ku górze.
- cześć [T.I]. – on był strasznie przystojny, miał duże czekoladowe oczy i ciemne włosy. Zastanawiałam się dlaczego zgłosił się do pomagania kalece – inaczej nie mogę siebie nazwać.
*dzwonek na przerwę.
Ludzie gapili się na mnie i widziałam, że mnie obgadują. Czułam się strasznie niezręcznie. Zauważyłam swojego chłopaka.
- zaczekaj tu na mnie. – podałam Zaynowi swój plecak i podjechałam do Josha.
- cześć kochanie, dlaczego nie odwiedzałeś mnie w szpitalu? – zignorował mnie
- halo! Mówię do ciebie.
- Słuchaj, z nami koniec. Nie kręć się koło mnie, nie pisz, nie dzwoń i udawaj że się nie znamy jasne? – byłam cholernie zaskoczona
- ale dlaczego?
- to proste, nie mogę być z kaleką. Jakby to wyglądało. – odszedł. Poczułam się strasznie zraniona, chłopak któremu poświęciłam rok swojego życia odpłaca mi się takim czymś. Chciałam uciec z tamtąd ale ten głupi fotel na kółkach mi to uniemożliwił.
- hej, wszystko w porządku? – poczułam dłoń na swoim ramieniu.
- nie,  nic nie jest w porządku! Nie widzisz jestem kaleką! Nie mam siły żyć! Proszę zabierz mnie stąd. – Zayn posłuchał mojej prośby wywiózł mnie przed szkołę do ogrodu. Nie mogłam powstrzymać łez.
- Nie płacz, wszystko się ułoży, zobaczysz. – mówił to spokojnym i ciepłym głosem.
- Zayn, nic nie będzie dobrze. Jestem skazana na ten wózek do końca życia, chłopak mnie zostawił, przyjaciele się odwrócili jaki to ma wszystko sens?
- Masz mnie. I obiecuję ci, że cie nie opuszczę – jego słowa były jak lekarstwo na moje zranione serce.
Otarłam łzy i zadałam mu pytanie.
- Tak właściwe to czemu zgłosiłeś się do tego aby się mną zająć? Przecież tylko marnujesz swój czas. – widziałam zakłopotanie na twarzy chłopaka.
- [T.I] już wcześniej strasznie mi się podobałaś, ale zaczęłaś się spotykać z Joshem i nie miałem już żadnych szans. Więc uznałem, że teraz będzie dobry moment na to aby cię lepiej poznać. – osłupiałam.
- ale teraz jeżdżę na wózku ..
- to nie ma dla mnie najmniejszego znaczenia, dla mnie liczy się wnętrze a nie wygląd lub to czy jesteś niepełnosprawna czy nie . – uśmiechnęłam się szeroko bo widziałam w jego oczach, że mówi prawdę.
Zayn zbliżył się do mnie i delikatnie mnie pocałował.
- daj mi szansę. – ujął moje dłonie w jego. Byłam skołowana. Przed chwilą świat mi się zapadł na głowę i znów w ciągu jednej chwili wszystko się układa, nie mogę w to uwierzyć.
- dobrzę ale …
- nie musisz się martwić. Nie skrzywdzę cie i obiecuje, że nie uronisz nawet jednej łzy z mojego powodu. Damy sobie radę z tym wszystkim razem. – nie pamiętam kiedy ostatnio byłam taka szczęśliwa. Uśmiechnęłam się szeroko i przytuliłam chłopaka.

* Minęły już trzy lata odkąd moje życie uległo zmianie. Nauczyłam się traktować moją niepełnosprawność jak coś normalnego. W końcu to cząstka mnie. Z pomocą Zayna udało mi się zapomnieć o wszystkich przykrych rzeczach jakie miały miejsce po wypadku. I zdradzę wam sekret. Z Zaynem jesteśmy parką dwa lata i osiem miesięcy. On także zaakceptował mój tryb życia i tak jak obiecał nigdy przez niego nie uroniłam ani jednej łzy.


grzywczak.


7 komentarzy:

  1. Cześć! Pierwsze pytanie: Czy chociaż przez chwilę spróbowałaś wcielić się w swoją bohaterkę?
    Dziewczyno, masz 17 lat i empatię na poziomie eugleny zielonej. Twoje opowiadanie to uczuciowy koszmar. Nikt o inteligencji większej od chomika nie zaakceptowałby swojej życiowej tragedii w tempie Twojej bohaterki. Lalki z sexshopu mają w sobie większą głębię uczuć niż ona.
    Chciałaś stworzyć piękną historię i pomysł nie był zły, ale zastanów się, czy którykolwiek z Twoich kumpli byłby tak głupi, że zerwałby z kaleką przy całej budzie. Gościu byłby skończony u wszystkich lasek, a faceci uznaliby go za frajera. Instynkt samozachowawczy - zerowy. Po rocznym związku nie popełniłby takiej gafy przy wszystkich.
    Pomyśl sobie, jak z niedowładem nóg samodzielnie założyć rurki. Miesiąc po wypadku.
    Daj mi namiary na ten szpital, bo poziom medycyny wkracza tam w trzecie tysiąclecie. Cuda, bez rehabilitacji.
    Czy kiedykolwiek siedziałaś na wózku? Usiądź. A potem spróbuj się przejechać. Może zrozumiesz.
    O błędach pisać nie będę, bo to najmniejszy problem w tym opku.
    Plastik wylewa się tonami.
    Błagam, nie pisz. Jak chcesz coś stworzyć, to zacznij czuć. Same słowa nie wystarczą.
    Bez poważania,
    Levian

    OdpowiedzUsuń
  2. Wszystkie historie, które tu dodaję to fikcja. Nie miałm zamiaru obrażać nikogo kto jeździ na wózku. Mam do tych ludzi ogromny szacunek i współczuje im z całego serca. Miałam taki pomysł więc go zrealizowałam. Masz prawo wyrażać swoją opinię ; ) A pisać dalej będę bo lubię. A jeżeli nie odpowiada Ci mój styl pisana to nie musisz czytać moich imaginów. Nikogo nie zmuszam aby to robił : )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nie o styl pisania chodzi. Problemem jest to, że wierzę w istnienie Kota z Cheshire, bo jest spójny intelektualnie, psychologicznie i uczuciowo, a Twoja bohaterka nie. Z pewnością nie podejmę kolejnej próby zgłębiania Twej twórczości, bo jak wstawiam swoje imię w [T.I], to moje IQ spada dramatyczniej niż Thomas Morgenstern i tylko o to mi chodzi.
      Ostatnie pytanie: Czy jak wstawiasz tam swoje imię to nic się nie dzieje?
      Jak upubliczniasz swoją twórczość to nie zmuszasz, ale stwarzasz okazję, a argument "nie musisz, bo nie zmuszam" jest typowy dla trzynastolatek. Mimo wszystko, stać Cię na więcej.
      Podsumowując: To było opko z najmniejszą ilością błędów, ale najstraszniejsze jakie ostatnio czytałem.
      Ja też się nie polecam,
      Levian

      Usuń
    2. Nie podoba Ci się imagin, rozumię. Jestem nastolatką, która pisze to wszystko dla zabawy, typowa amatorka. Gdybym rozpisywała się w imaginach o każdym uczuciu, sytuacji, rzeczach to musiałabym napisać całą książkę. A imagin to tylko ktrótka notka, historia w pigułce a nie opowieść z szczegółowym opisem. [T.I] to typowy skrót w imaginch i nie tylko ja go używam. W twoim przypadku może brzmieć to głupio gdy wstawisz tam swoje imię bo jesteś chłopakiem a imaginy przeważnie przeznaczone są dla dziewczyn. Mam 18 lat i nie uważam aby argument ''Nikogo nie zmuszam aby to robił'' był typowy dla trzynastolatki, jest to argument jak każdy inny, którego używają nie tylko nastolatki lecz także dorośli ludzie. Dziękuję za wyrażone uwagi, na pewno wezmę je pod uwagę przy tworzeniu następnych imaginów ; )

      Pozdrawiam
      grzywczak.

      Usuń
    3. Ewidentnie masz potencjał, to lenistwo tak mnie zaperza. Wystarczyło: http://lmgtfy.com/?q=z%C5%82amanie+kr%C4%99gos%C5%82upa+rehabilitacja
      Zobaczyłabyś, że miesiąc po wypadku, po śpiączce, samodzielnie na wózku, to mrzonka.
      Uwierz, jakbyś wylądowała na wózku, to zaraz po wypadku przelizanie się z całym 1D by nie pomogło. A wystarczyło zrobić 12 miesięcy później, wspomnieć o morderczej rehabilitacji, niezliczonych sesjach z psychologiem, podkreślić poczucie krzywdy i do fikcji dołączyłaby prawda.
      A co do argumentacji, to spróbuj napisać komentarz trzynastolatce. W dziewięciu przypadkach na dziesięć będzie to pierwsza odpowiedź. Masz 18 lat, więc wymagam od Ciebie więcej niż od nich. Sam jestem młody, chociaż mam pewnie starą duszę.
      Levian

      Usuń
    4. Przyznaję, może nie do końca przemyślałam tego imagina, ale czy to jest powód do takiej bulwersacji z twojej storny? Moim zdaniem odbierasz to wszystko zbyt poważnie. Chciałbym zadowalać każdego kto czyta moje imaginy, ale jest to wręcz nierealne.

      grzywczak.

      Usuń
  3. Mnie się osobiście bardzo opowiadanie podobało. Jestem osobą na wózku i faktycznie takie rzeczy jak zakładanie rurek w sumie jest nie realne właściwie co nie zmienia faktu, że pomysł i realizacja super. Podziwiam a opiniami na ten temat się nie przejmuj mi osobiście tego typu imaginów brakuje, także pisz pisz i jeszcze raz pisz przy okazji też zaprasza do siebie. http://malikowa1992.blogspot.com/ ;)

    OdpowiedzUsuń