sobota, 25 stycznia 2014

73# Nic nie warte gryzmoły cz.II

Nastąpiła zmiana tytułu jak zauważyłyście ; D
Część druga dodana i na życzenie dedykuję ją @xxx_Darcy_xxx

CZYTAJCIE I KOMENTUJCIE <3


___________________________________________

- Głównym szefem kuchni zostaje Rebeka. – na mojej twarzy pojawiło się rozczarowanie. Byłam pewna, że moje danie powaliło ich na kolana i dlatego wybrali mnie do najlepszej trójki.
- Widzimy się już jutro o 8. Do widzenia .
Przebrałam się z powrotem w swoje rzeczy. Wyszłam na korytarz i zmierzałam w stronę automatu z kawą. Wrzuciłam monety i czekałam aż maszyna napełni mój kubek gorącym, aromatycznym napojem.
- Przepraszam panią – usłyszałam znajomy głos.
- tak? – odwróciłam się i spojrzałam na osobę, która się do mnie zwróciła. Była to recepcjonistka.
- I jak? Jak pani poszło?
- Nie najgorzej, dostałam pracę. Od jutra zaczynam. – powiedziałam z wymuszonym uśmiechem na twarzy.
- Gratuluję! Będziemy razem pracować! – recepcjonistka była strasznie ucieszona tym faktem. Po chwili zorientowała się, że coś jest nie tak
- nie cieszy się pani zbytnio..
- może skoro mamy razem pracować zacznijmy mówić sobie po imieniu? – zmieniłam temat bo nie miałam ochoty mówić o tym przesłuchaniu.
- W sumie czemu nie, Maya.
- [T.I] – uścisnęłyśmy sobie ręce. – Przepraszam cię Mayu ale musze już lecieć. Cześć.
- Leć, leć nie zatrzymuję cię, na razie . – Zabrałam ze sobą napój i opuściłam restauracje. Wsiadłam do auta i przemyślałam wszystkie moje kroki przy robieniu mojego dania. Przypomniało mi się, że zapomniałam karmelizować brzoskwinie.
- matko! Taki banalny błąd i pozycja szefa kuchni przeleciała mi przed nosem. – Po 15 minutach dotarłam do domu, była już 12. Przebrałam się w luźniejsze ciuchy, usiadłam na kanapie i zaczęłam robić to co zwykle mnie uspokaja, tworzenie własnych przepisów. Mogłam to robić godzinami. Od tworzenia oderwał mnie dzwonek do drzwi. Spojrzałam na zegarek.
- Już 16? - czas tak szybko płynął.
Otwarłam drzwi.
- Czego tu szukasz? - był to mój były szef, który w pracy nie dawał mi spokoju. Ciągle za mną latał, klepał mnie po tyłku, pisał miłosne liściki. Nie wytrzymałam i zwolniłam sie z jego restauracji.
- Cześć kochanie. - próbował się do mnie zliżyć ale przymknęłam mu drzwi. - Nie bądź taka niedostępna.
- Mów czego chcesz!
- Słyszałem, że dostałaś prace u konkurencji, nie ładnie, nie ładnie
- Skąd o tym wiesz?
-Oj skabeńku, ja o tobie wiem wszystko. - przeraziłam się i zamknęłam mu drzwi przed nosem.
- On mi teraz nie da spokoju. - pomyślałam sobie. Chwilę postałam przy drzwiach, znowu ktoś zaczął się do nich dobijać.
- czego jeszcze ode mnie chcesz?! - wykrzyczałam, otwierając drzwi. Zobaczyłam że stoi tam mój szef, Niall a nie ten psychopata.
- przepraszam pana myślałam, że to ktoś inny. - widziałam jego zdziwiony wzrok.
- Prosze wejść do środka. Co pana do mnie sprowadza?
- Przejdźmy na Ty, nie lubię jak osoba w moim wieku zwraca się do mnie tak oficjalnie. Jestem Niall.
- [T.I]. - wymienilismy się uśmiechami. On był taki przystojny. A te jego niebieskie oczy, marzenie.
- napijesz się czegoś?
- Z chęcią. Poprosze herbatę.
- Okej. To zapraszam cię do salonu. - wskazałam ręką pomieszczenie - a ja zaraz do ciebie dołączę.
Po zrobieniu gorącego napoju udałam się do salonu. Przyłapałam blondyna na czytaniu moich przepisów.
- ekhmm. - odchrząknęłam. Blondyn szybko odłożył kartki. Widziałam, że strasznie się speszył.
- Przepraszam, nie powinienem ruszać twoich rzeczy. - podałam mu herbatę.
- Nic się nie stało, to tylko nic nie warte gryzmowy.
- Wcale nie. - wyraził stanowczy sprzeciw. - twoje przepisy są świetne, uwierz mi.
Zaczęliśmy o nich rozmawiać. On jako mistrz kuchni zaczął pomagać mi tworzyć przepisy a stare trochę polepszył, był zachwycony moimi pomysłami.
- masz ogromny talent i pasję do gotowania.
- Jest to coś czym chciałabym się zajmować do końca zycia.- potem przypomniało mi się, że dalej się niedowiedziałam po co Niall do mnie przyszedł.
- a zmieniając temat, jaki jest cel twojego przyjścia do mnie?
- a tak, własnie, zapomniałbym. Przyniosłem umowę dla ciebie. - Niall zapoznał mnie ze wszystkimi warunkami. - a twoje miesięczne wynagrodzenie to 8 tys. funtów. - popijałaś akurat wodę, gdy usłyszałaś tę kwotę zaczęłas się krztusić. Chłopak poklepał cię po plecach.
- ile?
- za mało? Możemy jeszcze stawkę powiększyć. - uśmiechnął się.
- oszalałeś, to jest za duzo. Przeciez nie jestm głownym szefem tylko kucharzem.
- u nas na poczatku wszyscy zarabiają tak samo, potem stawka się zwiększa. - Nie mogłam uwieżyć 8 tys. To jak wygrać co miesiąc na loterii.
- podpisz umowę i znikam. Mam jeszcze jedno spotkanie. - Wziełam długopis i podpisałam we wskazanych miejscach. Potem odprowadziłam Nialla do drzwi.
- jestes na prawdę miłą osobą. Myslę, że będzie nam się razem dobrze pracowało. Do jutra. - chłopak pocałował mnie w policzek. Nie moglam wydusić z siebie słowa. Otworzyłam mu drzwi. Wydusiałam z siebie tylko marne
- tak do-o ju-u-utra-a.

grzywczak.


5 komentarzy:

  1. Świetna część czekam nn ;*!

    OdpowiedzUsuń
  2. Dodaj jak najszybciej next !
    Łucja

    OdpowiedzUsuń
  3. DALEJ!!!!!!!!!!!
    SZYBKO!!!
    PROSZE!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Super! czekam na kolejną część:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Czesc niesamowita czekam na dalsza i pisz jak jak najszybiej bo nie moge sie doczekac i dzieki za dedyka :) -@xxx_Darcy_xxx

    OdpowiedzUsuń