wtorek, 11 czerwca 2013

46# by Koniczynka - z Harrym (+18) cz. I

Nastepny imagin od Koniczynki : D
Na stronie na facebooku jest on w 4 częściach
ale ja podzieliłam go na dwie.
Myślę, że autorka nie będzie zła : )
Podkreślam, że Koniczynka wyraziła zgode na udostępnienie 
tych imaginów :D
Tu macie jeszcze raz jej TT: 
i stronę na fb gdzie znajdziecie jej imaginy ; )
https://www.facebook.com/imaginy?fref=ts
KOMENTARZE MILE WIDZIANE! ♥
grzywczak.
_______________________________________
Byłaś niezamożną dziewczyną i to jest dość lekkie określenie Twojego życia w Polsce. Mając 17 lat postanowiłaś to zmienić i wyjechać do UK, bo miałaś tam znajomą Patrycję. Nie wiedziałaś jej dawno, ale to był Twój jedyny punkt zaczepienia, a poza tym wiedziałaś, że ma tam dobrze płatną pracę , więc pojechałaś tam. Kiedy spotkałaś się z Pati okazało się, że pracuję ona w burdelu... nie przepraszam jak ona to ujęła ładnie? W Domu Publicznym dla ViP'ów. Czyli Twoja koleżanka codziennie ruchała się z aktorami, piosenkarzami, różnymi celebrytami. Nie chciałaś tego robić ponieważ uważałaś to za coś obrzydliwego, ale rozpaczliwie potrzebowałaś pieniędzy. Patrycja powiedziała, że z czasem można się przyzwyczaić i traktować to jako normalną pracę. Zgodziłaś się na to, a dodatkowo miałaś świetne warunki- długie nogi, kobiece kształty i typową słowiańską urodę . Wasz "przydział" to chodzenie się po klubach i proponowanie lub przyjmowanie propozycji od gwiazd. Któregoś piątkowego wieczoru stałaś sama przy barze czekając na chętnych. Byłyście popularne wśród męskiej klienteli tego klubu. Popijając drinka zauważyłaś, że podchodzi do Ciebie Harry Styles ten z One Direction, wiedziałaś, że nie jest on za grzecznym chłopcem nie tylko z gazet, ale przed rozpoczęciem tego "zawodu" byłaś wielką fanką 1D, ale ze względu na prostytucję musiałaś się "uneutralnić' w stosunku do wszystkich gwiazd.
Hazza był już wstawiony co ułatwiało zdobycie kasy.
H: Hej bejbe powiem wprost...ile bierzesz?
T: O jaki Ty bezpośredni trochę... no nie wiem zależy co chcesz- zaczęłaś go kokietować
H:No wiesz numerek..ale taki porządny
T: okej, wiesz cenę ustalam zawsze indywidualnie, zależy od klienta... zobaczymy, chodźmy - wstałaś i zaczęłaś iść do hotelowych pokoi na górze, a Harry za Tobą.
I od tej nocy Styles stał się Twoim stałym klientem
***
Dzisiaj Hazz poprosił Cię wyjątkowo abyś przyjechała do domu, chłopców nie będzie, a tutaj będziecie mieli większą swobode niż w hotelu. Miałaś na sobie mała czarną, miętowe szpilki i delikatny makijaż. Gdy weszłaś do domu na przywitanie Harry złapał Cię za tyłek. Lubiłaś jak to robił.
H: Witam Słońce ...zapraszam na górę ostatnie drzwi po lewej. Weszłaś do pokoju i usiadłaś na wielkim łóżku zakładając seksownie nogę na nogę. Drewniane drzwi zaskrzypiały i do pokoju wszedł zielonooki z truskawkami i szampanem w reku . Gdy odłożył rzeczy na stół podeszłaś do niego powoli. Oparłaś dłonie na jego torsie.
T:To jak dzisiaj? -szepnęłaś mu seksownie do ucha.
Harry nic nie powiedział tylko jednym ruchem opuścił Ci majtki i wbił dwa palce w Twoją kobiecość.
T:AAAA o kurwa!- krzyknęłaś
Hazza zaczął szybki poruszać palcami, jęczałaś z rozkoszy, a on coraz bardziej się podniecał.
H: I jak podoba się, prawda?
Ty tylko jęknęłaś w odpowiedzi. Styles klęknął podnosząc Twoją sukienkę do góry i lizał Cię. Tu oparłaś się o ramę łóżka jeszcze bardziej rozchylając nogi, myślałaś, że zwariujesz robił to tak dobrze. Lizał Twoje wargi sromowe i ssał je , pieścił Twoją waginę od góry do dołu. Przy tym wydając gardłowe dźwięki i westchnięcia. Kiedy dobrał się do Twojej łechtaczki bawił się nią w najlepsze dotykając ją czubkiem języka i przygryzając ją. Czułaś,że nie wytrzymasz.
T: Haaarrryy proszę, bo nie wytrzymam
Hazz zostawił Cię jak na komendę. Musiałaś złapać kilka oddechów aby nadal czynić swoją powinność. Zdjęłaś sukienkę i koronkową bieliznę, miałaś już tylko szpilki. Potem zmysłowo rozebrałaś swojego partnera, który został tylko w samych bokserkach. Przykucnęłaś przy nim i zaczęłaś lizać jego członka przez materiał. Wybrzuszenie się powiększało, był zadowolony można było to wywnioskować z gardłowych jęków jakie wydawał. Następnie zaczęłaś dotykać jego członka. Powoli opuszczałaś jego bokserki rozkoszując się widokiem, kiedy zbliżałaś się czubka syknął. Kiedy ujęłaś jego hazzacondę w dłoń przesuwając góra, dół słyszałaś nieprzyzwoite wyrazy jakie wypowiadał w Twoją stronę. Wzięłaś go do buzi Twoje ruchy były szybsze z każdą sekundą. Kiedy widziałaś i czułaś, że chłopak zaraz nie wytrzyma i dojdzie przerwałaś czynność i wstałaś. Obdarowałaś go pełnym pożądania całusem i jednocześnie wzięłaś jego przyjaciela w rękę i wsadziłaś w odpowiednie miejsce.
T: Pchaj ile masz sił.
H: Kładź się -wskazał na łóżko. Położyłaś się, a on wszedł w Ciebie najpierw delikatnie, ale potem przyśpieszył, co sekundę, szybciej i szybciej. Podczas kiedy protestowałaś, prosiłaś aby przestał on nadal pchał nie zwracając uwagi na to co mówisz. Tak jakby wpadł w amok, Twoje prośby nic nie dawały.....seks już dawno przestał dawać Ci przyjemność, teraz przynosił ból...kiedy kondom, który miał Harry pękł on nie zwrócił na to uwagi tylko przerwał na chwilkę aby wziąć kolejny łyk szampana i połknąć jakieś tabletki....Harry nadal nie przerywał swojej zabawy...miałaś zamknięte oczy, po pewnym czasie ból do którego już się przyzwyczaiłaś ustał, straciłaś przytomność, a Harry zapewne zorientował się co zrobił...

Obudziłaś się rano w jasnym pokoju, zasłony był odsłonięte, a słońce świeciło bardzo mocno, podejrzewałaś, że jest dziś bardzo ciepło i zapowiadał się wspaniały dzień, ale Ty wiedziałaś, że będzie to Twój jeden z najgorszych dni. Byłaś cała obolała, ciała od pasa w dół w ogóle nie czułaś. Nie wiedziałaś co masz teraz zrobić, czy popłakać się w końcu doprowadziłaś do tego przez własną głupotę, czy zrobić wręcz przeciwnie zrobić temu chłopakowi piekło..chociaż co to da?...Usłyszałaś za drzwiami kłótnię, podeszłaś do drzwi chcąc coś usłyszeć...
K: Czy Ty kurwa jesteś normalny? co ja ci mówiłem? - mówił mężczyzna
H: No wiem przesadziłem, nie chciałem tak wyszło..
K: tak wyszło? Harry mogłeś ją zabić, a w najlepszym przypadku sprawić by była niepłodna... ja pierdolę... nie mogę... i co teraz zrobisz?
H: No nie wiem przeproszę ją...
K: przeprosisz tylko tyle?!
Postanowiłaś przerwać tą żenującą wymianę zdań aby Harry nadal się nie pogrążał, wyszłaś z pokoju . Schodząc po schodach w miarę możliwości próbowałaś się doprowadzić do porządku.
Kiedy stanęłaś w drzwiach kuchni rozmowa naglę ucichła, jak na komendę- owym mężczyzną okazał się Zayn. Chłopaki patrzyli się na Ciebie wytrzeszczonymi oczami.
H: Jaaaa.. przepraszam - wycedził spuszczając wzrok.
T: I tylko tyle?! myślisz, że jakieś pierdolone przepraszam załatwi sprawę?
H: Ja....
T: A z resztą wiesz co Styles? nie ważne zapomnijmy o tym to moja robota zapłać mi i zniknę z Twojego życia raz na zawsze.. nie będziesz miał problemu....
H: Ale ja...
Bez słowa wzięłaś leżący na blacie plik banknotów i skierowałaś się na gore aby wziąć swoje rzeczy. Kiedy pakowałaś swoje rzeczy do torby i miałaś już wychodzić chłopak wpadł do pokoju zamykając drzwi na klucz .
T: Co Ty do cholery robisz? jeszcze Cie nie wystarczyło...chyba lubisz znęcać się nad dziewczynami?
H: Co Ty pieprzysz? Daj mi wytłumaczyć- podszedł do Ciebie łapiąc Cię na przedramiona
T: Puść mnie kurwa, nie dotykaj mnie -szarpałaś się.
H: No dobra, ale mnie wysłuchaj, a nie byłem wczoraj sobą...
T: Zauważyłam..
H: Nie przerywaj mi, wczoraj przed Twoim przyjściem zażyłem kokainę, a potem wiagre...chciałem Ci zaimponować.
T: Zaimponować? MI? dziwce? proszę...
H: Nie nazywaj się tak nie jesteś nią, jesteś...
T: CO? czy ja dobrze słyszę? proszę Cie znam swoja wartość i miejsce, nie pocieszaj mnie i się nie ośmieszaj...palant - skierowałaś się w stronę drzwi. Harry obrócił się na pięcie i złapał Cię w pasie.
T: Jak śmiesz mnie jeszcze dotykać?! - krzyknęłaś
H: Czekaj, zostań...- skierował ręce niżej i trzymał za biodra i uda.
Ty bez słowa obróciłaś się i dałaś mu w twarz, jego głowa odwróciła się pod wpływem uderzenia.
T: Skurwiel, puść mnie -szarpałaś się
Chłopak nic nie obił tylko trzymał Cię w mocnym uścisku czekając, aż się uspokoisz. Patrzył jak się szarpiesz, ale po pewnym czasie zauważyłaś, że dalszy opór nie ma sensu, zaczęłaś płakać z bezsilności i opadłaś na jego klatkę, która poruszała się spokojnie góra, dół, góra dół. Płakałaś.
H: Mała, czemu płaczesz?
T: ja nie wiem...ja nie chce tak dłużej...
H: Ale czego nie chcesz?
T: ja nie chcę tak żyć nie chce byś szmatą..
H: Ciśśśś spokojnie, będzie dobrze...poradzimy sobie.
T: Poradzimy? ale..
H: Cichutko mała...uspokój się....
T: A obiecujesz?
H: Obiecuję...

2 komentarze: