piątek, 29 marca 2013

39# Zachód Słońca cz. I - z Harrym

W końcu skończyłam pisać tego imagina. 
Pierwsza część gotowa. 
Czytasz = Komentujesz
______________________

Twoja mama jest menadżerką sławnego boysbandu One Direction. Nie lubiłaś ich, nie lubiłaś ich muzyki, wyglądu, stylu życia, nie lubiłaś wszystkiego co było związane z nimi. Byłaś na nich wściekała, że odbierają ci mamę. Miałaś z nią coraz rzadszy kontakt. To jakieś koncert, wywiady, gale itd. Ona musiała być na tych wszystkich uroczystościach. A ciebie odstawiała jak lalkę na półkę o której przypominała sobie co jakiś czas. Zazwyczaj odwoziła cię do babci. Właściwie to tak jakby u niej mieszkałaś. Któregoś dnia mama chciała z tobą porozmawiać. Usiadłyście w ogrodzie.
M: Mam dla ciebie niespodziankę.
T: Tak? A jaką? – zapytałaś od niechcenia.
M: Wyjeżdżamy na wakacje. – uśmiech powoli pojawiał się na twojej twarzy.
T: Gdzie jedziemy? – spytałaś podekscytowana.
M: Do Hiszpanii. – przytuliłaś mamę z całych sił. W końcu mogłaś z nią spędzić trochę czasu. Wylatujemy jutro o 7:30. – oznajmiła twoja rodzicielka. Poszłaś pakować się do swojego pokoju. Byłaś taka szczęśliwa. Nie mogłaś w to uwierzyć, że ty i mama, spędzicie wakacje tylko we dwie od kilku lat.
Budzik miałaś nastawiony na 5 rano. Nie mogłaś zwlec się z łóżka. Nie miałaś siły. Chodziłaś z zamkniętymi oczami po całym domu. W końcu się ogarnęłaś i byłaś gotowa do wyjazdu. Ubrałaś się w to. Miałyście już wychodzić gdy ktoś zadzwonił do drzwi. Poszłaś otworzyć. Zamurowało cię. Przed domem stali oni.
N: Cześć [T.I.]. Gotowa?
T: Gotowa? Na co? – podniosłaś jedną brew ku górze.
Z: Na wakacje. Będziemy się świetnie bawić.
T: Zaraz, chwila. Wakacje z wami? O co tu chodzi do cholery. – lekko podniosłaś głos. Weszłaś do domu zostawiając bandę idiotów przed domem.
T: Mamo! – cisza. Mamo! Gdzieś ty jest?!- biegałaś po wszystkich pokojach jak poparzona.
M: W sypiali kochanie. – wpadłaś do sypialni.
T: O co tu chodzi? – skrzyżowałaś ręce na klatce piersiowej.
M: Nie rozumiem.
T: Wyjrzyj przez okno. – mama podeszła do okna i zobaczyła tam chłopców. Może jakieś wyjaśnienie by mi się należało, nie uważasz?
M: Nie mówiłam ci o tym bo byś się nie zgodziła. Wiem, że ich nie trawisz. Ale proszę zrób to dla mnie, dla nas. Odpoczniemy razem z chłopakami … - przerwałaś jej.
T: Nie mamo! Nie mam zamiaru użerać się z tymi kretynami przez twa tygodnie rozumiesz? Te wakacje miały być tylko dla nas, rozumiesz? Tylko dla nas. – wyszłaś z pokoju. Poszłaś usiąść do kuchni. Skryłaś twarz w dłonie. Myślałaś co teraz zrobić.
M: [T.I.] proszę, nie obrażaj się. Naprawdę chcę z tobą spędzić trochę czasu. – usiadła obok ciebie. Proszę, nie zmieniaj teraz zdania. Przecież wcale nie musisz z nimi rozmawiać. – popatrzyłaś się na nią.
T: Pojadę tam tylko dla ciebie. I nie mam zamiaru być dla nich miła. – mama złożyła całus na twoim czole. Poszłaś po walizki. Zamknęłaś dom i wyruszyliście w drogę. W samolocie trzymałaś się jak najdalej od chłopów. Założyłaś słuchawki i odpłynęłaś. Wpatrywałaś się w cudowne chmury za oknem. Ktoś ściągnął ci słuchawki z uszu.
T: Co ty robisz?! – był to Harry.
H: Wyluzuj. Nie masz ocho…
T: Nie, nie mam. Nara. – założyłaś z powrotem słuchawki. Przez resztę lotu albo spałaś albo słuchałaś muzyki. Wynajęliście domki na oceanie. Każdy miał osobny domek. Wnętrze twojego wyglądało tak. Zaniosłaś bagaże do sypialni. Rozpakowałaś się i postanowiłaś wybrać się na spacer po plaży. Włożyłaś to i wyszłaś. Podziwiałaś widoki, wiatr rozwiewał twoje włosy i przyjemnie muskał twoją skórę. Postanowiłaś usiąść na murku. Odchyliłaś głowę do góry.
 T: *w myślach* to jest to czego mi trzeba. Usłyszałaś jakieś śmiechy i krzyki. Zsunęłaś okulary przeciwsłoneczne na nos  żeby lepiej zobaczyć co się dzieje. Zobaczyłaś Nialla biegającego za chłopakami, owiniętego tylko ręcznikiem i krzyczącym: - oddawajcie moje majtki!. Zaczęłaś się śmiać. Uświadomiłaś sobie, że pierwszy raz śmiejesz się z tego co oni robią ale to nie zmienia faktu, że ich nie trawisz.
Z: O patrzcie! Tam siedzi [T.I.]
T: Świetnie jeszcze tego mi brakowało. – powiedziałaś sama do siebie. Chłopcy podeszli do ciebie chwycili cię za ręce i nogi i biegli z tobą w stronę oceanu. Wydzierałaś się, że mają cię zostawić ale nie poskutkowało.
T: Powaliło was?! Skończeni idioci! – zaczęłaś się na nich wydzierać. Wyszłaś z wody i szybkim krokiem zmierzałaś w stronę twojego domku. Byłaś taka wściekała na nich. Wiedziałaś, że wakacje z nimi to będzie koszmar.
Louis: No to chyba się wkurzyła. – podsumował całę tą sytuację. Weszłaś cała przemoczona do domku i szybko poszłaś się przebrać. Rozsiadłaś się na kanapie i zaczęłaś oglądać telewizję.
M: Taka piękna pogoda a ty telewizję oglądasz. – nic jej na to nie opowiedziałaś. Mam do ciebie prośbę. Chciałabym abyś jutro zjadła z nami wszystkimi śniadanie.
T: Dobrze mamo. – zgodziłaś się. Nie miałaś ochoty z nią dyskutować.
Następnego dnia obudziłaś się o 8 rano. Śniadanie było zaplanowane na 10, więc miałaś jeszcze trochę czasu. Ubrałaś się w to i wyszłaś. Poszłaś na zakupy po najpotrzebniejsze rzeczy. Stanęłaś przy stanowisku z perfumami. Zastanawiałaś się który wybrać.
H: Wybierz ten. – chłopak podał ci perfum, który wcześniej trzymałaś w ręce.
T: Nie potrzebuję twojej pomocy.
H: Wkurza mnie już twoje zachowanie. Człowiek chce ci pomóc a ty od razu na niego naskakujesz. Wczoraj tylko się wygłupialiśmy a ty zaczęłaś wyzywać nas od idiotów. Nie rozumiem czemu jesteś dla nas taka wredna i niemiła.
T: Chcesz wiedzieć dlaczego? Zabraliście mi mamę. Cały czas poświęca tylko wam. Na mnie już od 2 lat nie zwraca uwagi. Gdy tylko chcę z nią o czymś porozmawiać to zawsze mówi, że nie może bo musi zająć się sprawami waszego zespoliku. Nienawidzę was, nienawidzę. – ostatnie słowa mówiłaś z zaciśniętymi zębami i ze łzami w oczach. Wybiegłaś ze sklepu. Pobiegłaś na plaże. Usiadłaś na piasku. Parząc na błękitną wodę zaczęłaś się uspokajać. Ulżyło ci, że w końcu mogłaś któremuś z nich wszystko wygarnąć. Po kilkunastu minutach wstałaś i udałaś się na śniadanie. Weszłaś i zobaczyłaś, że wszyscy na ciebie czekają wszyscy za wyjątkiem Harrego . 

grzywczak.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz