Przepraszam, że tak długo nie dodawał kolejnej części,
ale przez ostatnie dni nie miał w ogóle na to czasu.
Na szczęście dziś mi się to udało ;D
Nie wiem czy wam się spodoba...
no ale od tego są komentarze.
Zapraszam do czytania ;**
__________________________________________
*Perspektywa Lizz
Następnego dnia otworzyłam swoje oczy, poszłam do łazienki i
spojrzałam w lustro. Opuszkami palców dotknęłam swoich usta. Uśmiechnęłam się
do swojego odbicia.. Wydarzenia ostatniego wieczora wprawiały mnie w tak
idealny stan. Ogarnęłam się, zeszłam na dół, zjadłam śniadanie i zaczęłam
sprzątać. W końcu jutro wigilia, a więc wypada żeby to zrobić.
Koło 13 babcia zawołała mnie na dół. Zbiegłam po schodach i
zobaczyłam Harrego stojącego w przedsionku. Podeszłam do niego z uśmiechem na
twarzy.
H: Cześć.
Chłopak uśmiechnął się i pocałował mnie w policzek.
H: Może masz ochotę na spacer?
L: Jasne!
Zabrałam swój płaszcz i razem opuściliśmy pomieszczenie.
Skierowaliśmy się w stronę pobliskiego lasku. Harry wyglądał na lekko
podenerwowanego i nieobecnego.
Przez 15 minut nie zamieniliśmy ze sobą ani jednego słowa. W
końcu nie wytrzymałam.
L: Harry czy wszystko w porządku?
Spojrzałam na chłopaka zmartwionym wzrokiem.
H: Co myślisz o wczorajszym wieczorze?
Harry zmienił temat, przez co poczułam się lekko skołowana.
L: hmm.. moim zdaniem było naprawdę przyjemnie.
H: Serio?!
Twarz chłopaka natychmiast się rozweselił.
L: No jasne, to była najlepsza kolacja w moim życiu.
Harry przyciągnął mnie delikatnie do siebie i pocałował.
H: Bardzo się cieszę.
Posłał mi najsłodszy uśmiech na ziemi. Po czym złapał mnie za
rękę i ruszyliśmy dalej.
Koło 16 wróciliśmy do domu. Harry odprowadził mnie do drzwi.
H: Dziękuje za dziś i do jutra.
Złożył na moich ustach delikatny pocałunek co spowodowało, że
przez moje ciało przeszły dreszcze a nogi się pode mną ugięły.
L: Do jutra.
Otworzyłam drzwi, weszłam do środka i powoli osunęłam się na
ziemie. Każda myśl o Harrym wywoływała na mojej twarzy uśmiech.
Czy to możliwe, że tak szybko się z w nim zakochałam?
Następnego dnia obudził mnie zapach przyrządzanych potraw
wigilijnych. Wygrzebałam się z łózka, zarzuciłam na siebie szlafrok i zbiegłam
na dół. Uśmiechnięta i szczęśliwa babcia krzątała się po całej kuchni, dziadek
natomiast siedział na starym krześle dokładnie przyglądając się jej ruchom
L: Dzień dobry!
Weszłam do kuchni.
D i B : Dzień dobry Lizzi!
Oboje obdarowali mnie serdecznymi uśmiechami. Nalałam sobie
kawy i zajęłam miejsce obok dziadka. Właśnie tak pamiętam święta spędzone
tutaj. Zawsze w wigilijny poranek z dziadkiem, przyglądaliśmy się babci,
gotującej w kuchni, natomiast po skończonym śniadaniu ubraliśmy choinkę i
dekorowaliśmy dom świątecznymi ozdobami.
Koło południa pobiegłam do pokoju, aby spakować prezenty dla
dziadka, babci i Pani Jonson, która każde święta spędzała razem z nami.
Zorientowałam się, że nie mam żadnego prezentu dla Harrego, który razem z nami
zasiądzie do wigilijnego stołu. Stwierdziłam jednak, że Harry nie będzie miał
mi tego za złe, na pewno też nie miał nic dla mnie, a więc problem rozwiązany.
Skończyłam pakować prezenty i postanowiłam, wymknąć się na
chwilę do Harrego. Zapukałam do drzwi, które otworzyła mi Pani Jonson.
P.J: O Dzień dobry Beth.
L: Dzień dobry.
P.J: Z pewnością przyszłaś do Harrego.
Kobieta uśmiechnęła się znacząco. Zaczerwieniłem się
delikatnie i pokiwałam twierdzącą głową.
P.J: Spokojnie Beth, to nic dziwnego, że ciągnie was do
siebie. Harry jest u siebie, chyba wiesz gdzie to jest?
Zachichotałam i skierowałam się w stronę pokoju Harrego.
Wchodząc po schodach, usłyszałam jego głos, wydobywający się
z pokoju. Nagle usłyszałam swoje imię. Spowodowało to, że mimo woli zatrzymałam
się pod drzwiami pokoju.
H: Lizz
Harry powiedział do słuchawki telefonu.
H: Tak to ona..
Nie słyszałam co mówiła osoba po drugiej stronie.
H: Tak, tak o niej Ci tyle opowiadałem...
Mimo że nie chciałam podsłuchiwać, byłam bardzo ciekawa jak
ta rozmowa dalej się potoczy.
H: Dobrze wiesz jakie były plany wobec niej...
H: Myślisz, że tak łatwo jest ją zaciągnąć do łóżka?
Moje ciało zadrżało. Źrenice się powiększyły, a krew w moich
żyłach, zaczęła szybko pulsować. Zacisnęłam z całej siły pięści i odwróciłam
się w stronę wyjścia.
Więcej nie chciałam słyszeć. Tyle mi w zupełności
wystarczyło.
Zeszłam na dół. Pożegnałam się z Panią Jonson, tak żeby nie
wzbudzić jej podejrzeń i udałam się do domu. Wbiegłam po schodach do mojego
pokoju i opadłam na łóżko. Łzy zaczęły napływać mi do oczy. Zastanawiałam się
dlaczego takie rzeczy muszą spotykać właśnie mnie? Jak mogłam w ogóle dać się
nabrać? Od początku wiedziałam, że coś jest nie tak. A ta jego zmiana? Przecież
ludzie nie zmieniają się tak po prostu...
Miałam ochotę krzyczeć na całe gardło, ale wiedziałam że nie
mogę tego zrobić. W końcu babcia i dziadek byli na dole.
Po godzinie, nie miałam nawet sił, żeby dalej płakać. Poszłam
do łazienki i wzięłam zimny prysznic. Owinęłam swoje ciało ręcznikiem i
wróciłam do pokoju. Usiadłam na łóżku i po kilku minutach, uświadomiłam sobie,
że nie mogę tak tego zostawić...
Skoro on mnie chciał wykorzystać, to ja go oszukam...
I co podoba się? ; >
Mam nadzieję, że tak ; **
m.
O bozeeeeee genialne sandraXD
OdpowiedzUsuńBoskie!
OdpowiedzUsuńKocham kocham!!!! A szacujesz że ile bd części jeszcze?? kiedy next??
OdpowiedzUsuń@-}-- <33333333 wow Masz talent uszanowanko wow xD
Dzięki wielkie ;** wydaje mi się, ze będzie jeszcze jedna cześć, którą dodam prawdopodobnie jutro ;d ;*
OdpowiedzUsuńSuper imagin osobiście uważam że jest to jeden z najlepszych jakie czytałam ;) czekam na kolejną część ;D
OdpowiedzUsuńTyy masz fantastyczny talent dziewczyno !!! *¬* Suuper imaginy <3!!
OdpowiedzUsuńCuuudo *-*jak to wciaga, od razu czytam kolejny :D
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie http://imaginy-1dbyme.blogspot.com/?m=1